popołudnie spędziłam w parku, wygrzewając plecy na słonku i zanudzając babcię szczegółami kampanii węgierskiej w medziu.
menu.
śniadanie: kanapka z szynką konserwową, druga z żółtym serem. obydwie ozdobione plastrami pomidora i koperkowym badylem.
drugie śniadanie: kasza jaglana na mleku.
obiad: nie wiem co i nie wiem kiedy. w domu ziemniaki z kefirem. kurczę, ile można...
poko: w spektrum mego zainteresowania pojawia się drożdżówka z budyniem*
* a mogę zjeść, bo dziś jest czwartek, czyli mój prywatny dzień małego grzechu.
a miłego dnia. później coś może jeszcze napiszę.
nigraja
4 lipca 2013, 13:42:) miło że spędziłaś trochę czasu na wygrzewanie się na słoneczku :P