śniadanie: jajecznica z dwóch jajek z parówką i chili. do tego pół grahamki.
drugie śniadanie: jabłko.
obiad: dietetyczne chili con carne z brązowym ryżem.
poko: mus bananowy (jeśli stężeje).
23. lutego jadę do Lubego. i już mnie przerażenie ogarnia na myśl, że plany będą piękne - długie romantyczne spacery, wycieczka do Poznania, a skończy się to na siedzeniu u Niego w pokoju i rozgrywaniu kampanii egipskiej i partyjskiej w Rome Total War oraz obżeraniu się chrupkami podczas oglądania Faraona, Potopu, Aleksandra i Bitwy pod Wiedniem.
no i już teraz muszę pomyśleć nad menu na dziesięć dni, żeby było pysznie, dietetycznie i bez pieczenia, bo piekarnik ma koszmarny i coś, co u mnie piecze się 25 minut, u Niego 40.
idę smażyć naleśniki dla rodziny. pozdrawiam.
nigraja
5 lutego 2013, 14:04:)