wczoraj rano poszłam na zakupy spożywcze. w tym tygodniu kilogram pieczarek 4,99zł. i w dziale warzywnym przy koszach z pieczarkami już o 9:07 była cała horda ludzi, która mnie przeraziła swoim zachowaniem. wyrywali sobie foliowe torebki, odpychali wzajemnie od koszy, a pieczarki latały dookoła i lądowały tuż pod stopami innych kupujących. w końcu, gdy się rozpierzchli, podeszłam do kosza i zapakowałam do siateczki 100g pieczarek, które wykorzystałam do zrobienia omletu.
kurde, nie umiem zrobić omletu. zawsze mi się rozwala podczas składania go na pół, chociaż uzbroiłam się w wielką łopatkę do takich celów.
wczorajsze atrakcje kulinarne:
śniadanie: brakło czasu.
drugie śniadanie: 340g jogurtu typu greckiego light, 30g czekoladowych płatków Fitness
obiad: kubek zupy pomidorowej zabielonej jogurtem light, łyżka makaronu; omlet z dwóch jajek i 100g pieczarek.
poko: coca-cola zero
grzechy: pięć kawałków krajanki (była cała torba na widoku).
pomidorowa to moja ulubiona zupa, gdy robię wersję klasyczną, zawsze dodaję łyżkę jogurtu albo dwie mleka.
plany na dziś:
śniadanie: 170g jogurtu typu greckiego light, pomarańcza, grzanka.
drugie śniadanie: surówka z marchewki z imbirem i sokiem z pomarańczy.
obiad: kapuśniak w wersji odchudzonej, ziemniaczki.
poko: galaretka cytrynowa z pomarańczą.
jestem trochę nawiedzona, gdyż filetowałam pomarańczę z taką precyzją, że znowu usłyszałam, że byłabym świetnym chirurgiem.
ladybabol
13 września 2012, 10:27też mam ten sam problem z robieniem omletu a mój chłop to tak raz dwa potrafi.. może mąki powinnam więcej dodawać :)