tytuł może być nieco mylący, bo wczoraj byłam radosna i natchniona, i w ogóle. ale to piątek, a w piątek zawsze jest mi smutno i źle. jestem pewna, że gdybym mogła, wsunęłabym wielką czekoladę z orzechami i dopchała lodami czekoladowymi z sosem malinowym.
śniadanie: 170g jogurtu typu greckiego light, pomarańcza, grzanka.
drugie śniadanie: surówka z marchewki z imbirem i sokiem z pomarańczy.
obiad: kapuśniak w wersji odchudzonej, ziemniaczki.
poko: galaretka cytrynowa z pomarańczą połową pomarańczy.
plany na dziś:
śniadanie: parówki po dyrektorsku (tutaj przepis).
drugie śniadanie: resztka jogurtu typu greckiego light z łyżką dżemu + grzanka.
obiad: cienki kapuśniak, ziemniaczki pieczone w folii.
poko: galaretka cytrynowa ze śliwkami.
i jeszcze się pokłóciłam z Lubym. w sumie o pierdołę, bo nazwał mnie spieszczeniem, które doprowadza moją nerwową osobę do szału. odpowiedziałam Mu w trochę niemiły sposób, to się obraził.
już się pogodziliśmy, ale od płaczu rozmazał mi się tusz do rzęs.
ladybabol
14 września 2012, 11:34fajne podsumowanie z wykreślonymi możliwościami :) smutny ten piątek jakiś. Ciepłe pozdrowienia
sectet
14 września 2012, 10:51Oj nie smuć się!!!!Zajmij się czymś co lubisz to smutek na pewno odejdzie;))trzymaj się i bądź silna!!!!