O 5:30 z rana odwiozlam chłopaka na lotnisko. Tak mi ciężko było samej już wracać autem:( Myślałam,że z czasem te pożegnania będą prostsze. Jest odwrotnie. Dla mnie są coraz gorsze. Próbuje trzymać fason i być uśmiechnięta bo wiem, że to ma chwilę, jeszcze parę miesięcy takich rozłąk a od sierpnia spróbujemy życia razem. Wracając jednak już sama jadę zaryczana. Stara i głupa 🤣🤣🤣
Serniczek na szczęście prawie cały wyjadł, nie będzie mi już żal go zostawiać samego w domu więc w tym tygodniu pocisne częściej na siłowni bo spodobało mi się chodzenie na te zajęcia. Kondycja zerowa ale jakoś trzeba ją zbudować.
I tylko odliczać do czerwca aż znów przyleci. To praktycznie tylko 2 miesiące. Dam radę! Może w trakcie znajdę jakiś luźniejszy tydzień i ja go odwiedzę? Zobaczymy:)
Za rogiem okres się zbliża to nie wiem czy wchodzić na wagę... Może w poniedziałek sprawdzę chociaż, czy te kawałki serniczkow nie dały mi dodatkowych kilogramów bo bym się wkurzyła bo jednak na moje ulubione ABT i brazylijskie pośladki grzecznie chodziłam:)
ognik1958
22 marca 2025, 13:08Mamy podobny wzrost dla mnie cel to...74 kg no może i ciut mniej a serniczkiem nie masz czym się przejmować ..trza liczyć bilans po wsiem i dopiero wtedy widać jak się ma w bilansie deficyt i to przyzwoity szmse na redukcję najlepiej tak ..1 kg na tydzień przy niedoborze w tym czas okresie te 7 tysi kcal i to się u mnie sprawdzało przy zwałce kolejnych kilogramów i to..bez dzaleństwa ale i bez oszukiwania samego siebie...... powodzenia👍