Święta, święta i po świętach...
Nie wiem nawet od czego zacząć;p najprościej byłoby zrzucić wszystko na święta, ale nie byłoby to do końca prawdą. Przybyło 1,2kg z tym, że to waga z wielkiego piątku. Przez święta jadłam normalnie, nie obżerałam się, jadłam ciasto, bez liczenia ile po nich przytyje. Od tego są święta, cała radość z nimi związana.
Dziś od rana wracam na dietkowe tory, zero słodyczy, na śniadanie płatki owsiane na mleku:)
Angina nie przeszła jeszcze, dalej czuje się fatalnie, boli gardło, migdały, nawet język, ale wiecie jak to z nami jest, czego baba w domu nie zrobi tak nie będzie zrobione. Nie mam siły jeszcze ćwiczyć, dziś jest ładnie, więc może wyjdę na spacer:)
A więc dziewczyny, nie wypominajcie sobie grzechów świątecznych tylko od razu, od dziś wróćcie na drogę do wymarzonej sylwetki :))
sarna88
6 kwietnia 2013, 07:51wracamy i ćwiczymy. nie mogą nas pokonac grzeszki świąteczne :D
Koko.Loko
2 kwietnia 2013, 18:07Sama prawda! :) Trzymaj się ciepło!
nigraja
2 kwietnia 2013, 11:10:) dobre podejście pozdrawiam