Nie jedzeniowa na szczęście ;) Ale informatykiem to ja niestety jednak nigdy nie zostanę. Bardzo chciałam uruchomić już bloga, bo mam tyle pomysłów na artykuły i inne fajne rzeczy , założyłam zatem konto, wykupiłam serwer, domenę, zainstalowałam ją. Przebrnęłam przez milion procesów instalowania, przekierowywania, przenoszenia , wykupywania certyfikatów. Wszystko z filmikami i wszystko działało, aż do momentu kiedy przyszło już do fazy końcowej. Utknęłam i już. Niestety bez kogoś kto się na tym zna się nie obejdzie. No nie mogę się znać na wszystkim i muszę się z tym pogodzić;) Czasami tak bardzo chcemy coś zmienić, schudnąć, zmienić inne nawyki, nauczyć się nowych umiejętności ale nie zawsze się da. Czasem trzeba pogodzić się z tym, że jednak pewne rzeczy nie są dla nas. Dla mnie nie są z pewnością wszystkie matematyczno-fizyczno-komputerowe rzeczy. No może poza fizyką kwantową. Logiczna, niebanalna i dość trudna ale na swój sposób piękna. Bo mechanika kwantowa pięknie pokazuje to, że próby ignorowania rzeczywistości i postępowania wbrew logice rzeczy zawsze kończą się negowaniem naszych oczekiwań.
Czy zauważyliście w swoim życiu taką regułę, że jeśli pojawia się problem, jest on z reguły najpierw niewielki. Jeśli go rozwiążesz, weźmiesz na klatę, stawisz mu czoła to z reguły lekcja jest przerobiona i zamknięta . A jeśli nie... powraca ze zdwojoną siła i jest już trudniejszy, a potem jeszcze trudniejszy. Np często kłopoty finansowe- zaczyna się od małego długu, małego nie rozwiązanego problemu, jednego nie zapłaconego rachunku w terminie i jeśli nie znajdziemy sposobu ( uczciwego ) na ogarnięcie sprawy, to za jakiś czas zapętlamy się w coraz większe długi czy zaniedbania finansowe. Jeśli na Twojej drodze pojawia się osoba, która jest dla Ciebie niemiła albo o.. np pracownik, który Cię nie szanuje, albo nie jest solidny itp i wiesz, że powinieneś z nim porozmawiać albo go zwolnić ale ignorujesz to albo się boisz albo ci go żal - czyli masz do przerobienia jakąś swoją lekcję relacji z ludźmi, czy podwładnymi, czy zawalczyć o szacunek dla siebie itp - i nie zrobisz tego to za jakiś czas będzie takich ludzi i sytuacji więcej. Czy zauważyliście w swoim życiu takie sytuacje, że zaczęło się od małej sprawy a skończyło na jakimś wielkim g,,,? Ktoś mi kiedyś powiedział, że jak pojawia się lekcja do przerobienia i jej nie odrobisz to będzie coraz trudniejsza i trudniejsza aż się nauczysz. Ale oczywiście będzie bardziej bolało i koszty będą coraz większe. Najtrudniej jest rozpoznać o czym ta lekcja jest.... Ale zgadzam się w 100%, że tak to działa.
Tęsknię za Kolą. Kolusia pojechała na leczenie bo jednak ma obniżoną odporność. Pobędzie tam jeszcze kilka dni, Szukamy dla niej dobrego domku. To przekochany kot.
Idę poćwiczyć ... biorę udział w wyzwaniu na ładną pupcię. W związku z tym musiałam sobie zrobić zdjęcia " przed" i mam teraz traumę..;)
Wiecie co, od 6 lat nie mam w domu dużego lustra, takiego żebym się widziała cała. I to był bład. Mój mózg miał ciągle zakodowane, że jestem " apetyczna" ale nie jest tak źle. A to, że rozmiary się zmieniały hmmm... na przestrzeni lat nie zwróciłam na to tak bardzo uwagi, że nagle z 38 wskoczyłam na 44/46. Miejcie lustra i reagujcie natychmiast. Przerabiajcie swoje lekcje od razu, jak są jeszcze malutkie, takie 5 kg a nie 30;/
CzarnaOwieczka85
18 maja 2020, 07:51Oj masz racje z tym ze jak olejemy maly problem robi sie duzy... Niestety znam to z doświadczenia, ktore przeszłam dość boleśnie... A ja lustra mam nawet 4 wielkie i cholera chba zawsze w nie patrzylam bez okularow swoich....
saya1990
16 maja 2020, 21:42U mnie są 3 duże lustra , mimo to wyszło jak wyszło ;D
Lonmar
16 maja 2020, 23:29Jak je tylko polerujesz zamiast się w nich przeglądać to jest jak jest:D
saya1990
17 maja 2020, 07:35Właśnie w tym sęk , że były tak zasyfione, że do tego doszło 😂 " *#ujowa pani domu ze mnie" 😅😂 dopiero jak umyłam to zauważyłam co się stało 😜😅😂
Lonmar
17 maja 2020, 07:37Haha... No tak ;)
Justiti
16 maja 2020, 17:47W stu procentach zgadzam się z Tobą!
mmMalgorzatka
16 maja 2020, 07:21Dokladnie tak bylo z moimi lękami. Najpierw male a później coraz większe i coraz częstsze. Kłopoty finansowe podobnie.
Lonmar
16 maja 2020, 10:01Ale działasz?
gosiulek1
16 maja 2020, 00:14Ja mam w domu lustro. Widziałam co się ze mną dzieje, ale ostatnich kilka lat miałam inne priorytety. I jakoś brakowało mi motywacji. I traktowałam jedzenie, jako lek na problemy, smutek, samotność. To jest jedyny chyba problem na dzień dzisiejszy, któremu pozwoliłam urosnąć do rangi kolosa.
Lonmar
16 maja 2020, 10:01Tak to bardzo częsty problem na - zajadanie emocji - dawanie sobie przyjemności, jedzenie przynosi wtedy ukojenie
gosiulek1
16 maja 2020, 10:43No niestety... Dlatego ważę tyle ile ważę, tak samo jak większość, jeśli nie wszystkie kobiety które znam. Dlatego tak trudno jest nam trwałe schudnąć. Bo trzeba najpierw poukładać sobie w głowie, zaakceptować siebie w obecnej wadze i postawić swoje zdrowie, sprawy i potrzeby na ważnym i wysokim miejscu. Równorzędnie z potrzebami partnera, dzieci, reszty rodziny i znajomych.
Malgosiat
15 maja 2020, 23:08tak mam podobnie z tym zaskoczeniem o matko jestem otyła, chodź miałam lustro ale nie patrzyłam. Pogodziłam się z tym miałam inne priorytety niż przede wszystkim swoje zdrowie ważna była praca, dzieci. Mi najbardziej przeszkadza drugi podbródek i też się zastanawiam jak go nie widziałam wcześniej chodź codziennie robiłam dokładny makijaż.
Lonmar
16 maja 2020, 00:02No właśnie ... chyba jesteśmy przyzwyczajane do tego stopniowo , widzimy się codziennie , dlatego tak trudno nam wyczuć różnice :(
Malgosiat
16 maja 2020, 10:01Tak niestety, też nie wierzę że mogłam tego nie zauważać. Szczególnie boleję nad twarzą, bo ciało jak ciało, a twarz nasza wizytówka i boleję bo wyglądam jak prosiak. Pocieszam się, że kiedyś najszybciej chudłam z twarzy i może teraz się też uda.
Lonmar
16 maja 2020, 10:03Ja chudnę tak powoli, że chyba zacznę medytować, żeby nie rzucić tego w cholerę. Ewidentnie zbliża się jakiś kryzys wielkimi krikami i muszę go zdusić w zarodku. Wiem o tym, że tak może być ale to tak zniechęca;/
Malgosiat
16 maja 2020, 10:21U mnie podobnie z powolnym chudnięciem, motywacja jest bo u mnie było strasznie ze zdrowiem, nadciśnienie 170/100 i straszliwie spuchnięte nogi. Wiem może wszystko w koło zdemotywować. Mi dają się w kość niektóre pamiętniki, jak laski lamentują, że w 5 dni schudły tylko 5 kg a u mnie po 3 tyg diety i ćwiczeń było tylko 2,5 (dla mnie dużo i się cieszyłam). Nie dajmy się zwariować. Ten proces musi trwać. Jak pisałam byłam w marcu u dietetyka, mówił, żeby ważyć się co 2-3 tyg. Mi zależało aby nie było jojo. Wg moich ustaleń w ciągu ok. roku i ok 7 miesięcy przytyłam prawie 30 kg. Dietetyk powiedział mi, że tempo chudnięcia 1 kg na tydzień może być ok tylko przez ok 6 tygodni. Potem jeżeli zaobserwuję większy spadek niż 1 kg na tydzień mam działać aby do tak dużego spadku nie dopuszczać. (ten spadek trzeba liczyć w przedziale czasu miesięcznym czyli jak w jednym tygodniu jest -2 kg a potem w następnym nic i potem znów -2 i potem nic to jest ok). Mnie motywuje zdrowie a potem jeszcze uciekające cm, w tym tygodniu poierzyłam się gdzie się dało i jest 1 cm mniej w szyi. Poza tym to musi trwać z dietetykiem ustaliłam, że ok 9 miesięcy. Potem miałam kwarantannę i przybyło 7 więc teraz wiem, e będzie trwało rok. Ale cieszę się, że prawie miesiąc jest już za mną. Że czuję się coraz lepiej, że zaczynam umieć zdrowo gotować, że ciśnienie ok i biorę już pół tabletki dziennie, że nogi mniej puchną, mocz już lepiej trzymam, zgaga już prawie brak i nie mogę się doczekać jakie następne pozytywne zmiany przyniesie kolejny miesiąc.
Lonmar
16 maja 2020, 10:37I brawo tego się trzymaj ! To jest włąsnie mądre odchudzanie. Te laski co gubią 5 kg w 5 dni to niestety przeważnie..kłamią. To jest poważniejszy problem - potrzeba zaistnienia i bycia zauważoną. Odnotowuje się też spore spadki wagi ...po porodach. Jak miałam 26 lat i urodziłam syna , to też wróciłam do wagi sprzed ciązy migusiem , chyba w 2 mce. Ale wtedy wiadomo - karmienie, spacery mega dużo, totalnie inne odżywianie i przede wszystkim często pierwszy spadek wagi.... MNie to nie rusza i uśmiecham się tylko jak czytam takie posty i staram się ludzi raczej uświadamiać. Czy ktoś skorzysta z mojej wiedzy i doświadczenia to już jego sprawa. Z obserwacji wiem, że ludzie nie chcą wiedzy. Chcą rozwiązań, gotowych podanych na tacy - zrobisz tak i tak i to zadziała. Tyle, że to co działa na 25 latkę nie zadziała a kobietę z insulinoopornością czy cukrzycą, nie zadziała na kobietę w okresie menopauzalnym. Ja już widzę po sobie . Jak miałam 30 parę lat i zaczęłam cwiczyć to po miesiącu Choda była dla mnie nudna , teraz nie jestem w stanie zrobić jej całego treningu i nawet się za to nie zabieram. Ściegna i stawy już nie są tak ruchome i elastyczne i wymagają dużo więcej pracy nad nimi, Podobnie jest z dietą. Także nie należy słuchać takich rzeczy jak 5 kg w tydzien a juz na pewno się do nich porownywac.
Malgosiat
16 maja 2020, 10:50Tak masz rację może kłamią ale śmiać się czy płakać, że piszą że mało mało. Ja tam nie chcę doradzać bo chciałoby się szanować czyjąś wolność itp. niech każdy sobie robi co chce. Olewam te niby rady innych bo potem czytam ich menu a tak włosy stają dęba. Poza tym dieta ta przepisana przez dietetyka w tym roku jest tak inna od tej przepisywanej przed 5 laty...Ja z uporem maniaka jadłam 5-6 posiłków dziennie, węgle na śniadanie i białko na kolację a teraz się odchodzi się od tego. No i siłownia pakowałam na niej z 15 lat i tyłam no i Pani dietetyk też mi zakazała, że głośna muzyka, światło, brak tlenu, ludzie, że wytwarza się kortyzol no i coś w tym jest. Bo jak biegałam miałam niedowagę...Trzymaj się damy radę!!!