Witajcie, nie odzywałam się parę dni bo byłam na urlopie... wraz z wyjazdem do Zakopca zaprzestałam treningów i "przepisowego jedzenia", ale codzienne wędrówki po górach wycisnęły ze mnie 7 poty, więc zawsze to jakaś forma ruchu:) Zważyłam się wczoraj po powrocie i zaktualizowałam pasek.. Jest oczywiście na plusie bo jedzenie poza domem, desery i alkohol podczas urlopu musiały się odłożyć. Ale od dzisiaj wracam "na dobre tory" i odżywiam się wzorowo. Zaliczyłam także ponad 1,5 godz. trening, więc jestem z siebie dumna.
1 godz. hula hop
15 min. truchtu
15 minut ćwiczeń ze skalpela Chodakowskiej
i czuję, że żyję!
Trening w taką pogodę daje w kość, jak nigdy, ale nie ma lekko! 20 września mam wesele znajomych, na które kupiłam już sukienkę i chcę żeby leżała idealnie:) Jest teraz dość obcisła... więc troche pracy przede mną. Powiecie, że to szalone kupować za małą sukienkę, ale tak mi się spodobała, że nie mogłam się oprzeć... jeśli nie zdążę "doprowadzić się" do stanu, w którym będzie leżeć doskonale, to wykorzystam ją podczas sylwestra czy tam innej okazji. Na pewno się nie zmarnuje, a póki co mam fajną motywacje:) Dzisiaj od rana wzorowe jedzenia, woda, zielona herbata.. oby tak dalej.
Pozdrawiam Was Kochane i lecę poczytać, jak Wy sobie radzicie.
SchudnacNaZzawsze
3 sierpnia 2014, 17:18Pieknie! Trzymam kciuki za dalsze sukcesy! :)