Znowu korek na drodze w moim odchudzaniu :P Nawet więcej! Przybyło trochę gram... Paska nie zmieniam bo ostatnio bzikują.
Dzisiaj jedziemy w góry pod Czeską granicę do znajomych, mam nadzieję, że będzie trochę więcej ruchu i coś się ruszy, jak nie, to i tak od jutra protal i zwykle w takim czasie liczę na spadki. Nie, jeszcze nie łapił złych humorków, ani nic z tych rzeczy, jeszcze nie czas :P
Jak ja się wczoraj wystroiłam!!!! Z przykrością jednak stwierdzam, że ciuchy których nakupowałam po pierwszych utraconych 5 kg, już są w większości za duże, a niektóre kiecki były mega super. Wczoraj kupiłam spodenki już w rozmiarze S, bo górę łatwiej w tym rozmiarze kupić.
Wczoraj odwiedziła nas siostra mojego męża, no i powiedziała wow jak mnie zobaczyła, bo rzadko się widujemy. Powiedziała, że mój teść, a jej ojciec pęka z dumy, że jestem tak wytrwała, że tak się trzymam w postawieniu- tylko się martwi abym nie przesadziła :D
Oczywiści, że nie przesadzę, już tak niewiele, a tak opornie się zrobiło...
katy-waity
26 marca 2018, 19:40oj tez to przechodze...lubie sie ladnie ubrac wiec nie moge sie powstrzymac by nie kupowac teraz ciuchow, a teraz gdy cos mi sie spodoba i kupie to ... za 5 kilo juz za luzne.(chociaz akurat nie powinnam na to narzekac);) ..postanowilam ze kilka fajnych rzeczy po prostu oddam do krawca, niech zmniejsza:)
margarettttttttt
25 marca 2018, 16:47gratulacje! pięknie sobie radzisz! i te pochwały rodziny też mega motywujące :D
Lilisek
26 marca 2018, 15:37Tak, ogólne poruszenie w temacie mojej przemiany to jest fajna sprawa :) dzięki