Dzisiaj pierwsza impreza na diecie. Oczywiście oprócz męża nikt nie będzie wiedział o niej... Muszę się jakoś trzymać, liczę, że będą kurczaki to byłoby coś dla mnie.
[JAK TO JEST, ŻE KIEDY PISZĘ Z KOMÓRKI TO CZĘSTO UCINA MI POŁOWĘ, A PATRZĄC NA MÓJ DZISIEJSZY WPIS, TO NAWET POND POŁOWĘ].
Nie mogę nigdzie znaleźć pomiarów :( Przekopałam wiele miejsc, myślę, że się znajdą kiedy w ogóle przestanę o nich myśleć...
Waga się ustabilizowała 70,5! Nie mogę tego zepsuć bo czekam na tą upragnioną 6 z przodu!!!
Daje radę, teraz siedzę w pokoju i bajki oglądamy, dzięki czemu nie siedzę przed zastawionym stołem. Kuzyna żona świetnie kucharzy dlatego to było niebezpieczne. To odchudzanie chyba trochę zaczyna się stawać jakaś obsesją.. No nic, zjadłam dwa mini ogóreczki konserwowe i kawałeczek kurczaka. Jestem z siebie dumna. Na kolacje w domu powinnam wypić otręby z mlekiem i liczę jutro na cud!
Elidia
16 lutego 2018, 13:10Pięknie dajesz radę i na imprezie też tak będzie. Trzymam kciuki :)
tarasiuk
16 lutego 2018, 11:57Dasz radę na imprezie no i liczę razem z Tobą, że będą kurczaczki :D
ola05
16 lutego 2018, 11:27Trzymaj się. Powodzenia.
Lilisek
16 lutego 2018, 11:43Dzięki