Od zawsze byłam grubym dzieckiem, czy mi to przeszkadzało? Nie, czy moim znajomym to przeszkadzało? Tak! A mi przeszkadzało to że im to przeszkadzało… Zaczęło się piekło… Wiele osób nawet nie może sobie wyobrazić jakie piekło może przechodzić dziecko w wieku 13 lat, piekło zgotowane przez rówieśników. To było w gimnazjum jak popadłam w zaburzenia odżywiania… Nie jadłam nic dniami… 3 dni na jabłku? Żaden problem! Ale organizm domagał się jedzenia… Napady dopadały mnie wieczorami… Wszyscy spali a ja wymiotowałam. Organizm był coraz słabszy… Schudłam z 83 do 73 kg… Nadal miałam nadwagę ale wiecie co jeszcze miałam? Zawroty głowy, anemie, niedobory żelaza, krwotoki z nosa, mroczki przed oczami. Czy to było tego warte? Nie wiem… Teoretycznie wiem że robiłam sobie krzywdę ale moja chora głowa podpowiada mi że było warto bo schudłam…
W międzyczasie odkryto że choruje na niedoczynność tarczycy i insulinooporność
Czy przyznałam się do tego komukolwiek? Nie bo po co przecież miałam nad tym kontrole.. Ale gimnazjum się skończyło, poszłam to technikum i zamieszkałam w internacie… Gdzie każdy na mnie patrzył i tak oto straciłam tę kontrole… Po 4 latach przytyłam 50 kg… Horror… Ja nie wiem jak… Nie wiem kiedy… To najgorsze co mi się w życiu wydarzyło… Ale do tejk pory nic nie mogłam z tym zrobić… W zeszłym roku próbowałam schudnąć, poszłam do psychodietetyka, pomyślałam że skoro sobie nie radze pomoc specjalisty mi pomoże… Pomogłaby gdybym była szczera… Ale ja nie potrafiłam… Pięknie wpisywałam w dzienniczku 2 kanapki z avocado łososiem i koperkiem do tego jajko w koszulce i szpinak… Piękne danie nie? W moim wykonaniu taki posiłek potrafił mieć 300 kcal… A ile razy to były 2 kanapki z serkiem almette i ogórkiem kiszonym 😊 Czyli ile ? 220kcal Ale pani dietetyk nie kazała pisać gram ile używam… Nie wiedziała że znowu popadłam w obłęd liczenia…
No i schudłam oczywiście że tak ile? A no 30kg. Z 122 do 90. Czemu przestałam ? Moja waga pomimo diety zaczęła rosnąć, niby liczyłam kcal, pilnowałam a waga rosła i się poddałam. Wleciała pizza chipsy czekolada itp… I tak oto spotykamy się tutaj z wagą 133kg… Najwyższa waga jaką w życiu osiągnęłam. Ale zejde z niej oczywiście bo przecież już pokazałam że potrafie… Pytanie czy dam rade to utrzymać? Czy znowu się poddam jak waga sama z siebie zacznie rosnąć? To mogła być zatrzymana woda lub cykl miesiączkowy… Ale ja się poddałam… Oczywiście… Bo jestem słaba… Ale koniec bycia słabą… Trzeba zawalczyć o siebie bo tak się nie da żyć…
ojsetka
8 lutego 2022, 08:15Ty się nie poddasz, ja się nie poddam i wiele innych dziewczyn, które tu są też wierzą, że teraz to będzie tylko lepiej. Nie jesteśmy słabe.....💪.Ale musimy być szczere wobec samych siebie. Powodzenia😘
Granatowaa
8 lutego 2022, 07:13Powodzenia. Trzymam kciuki 👍
zakrecona_zona
8 lutego 2022, 06:11Trzeba próbować. Wlaczyc. Mimo przegranej idziesz dalej i próbujesz a to już dużo. Coś chcesz z tym zrobić. Powodzenia 💪
lodyczekoladowe
7 lutego 2022, 23:54To, że próbujesz kolejny raz nie świadczy o Twojej słabości a sile :) powodzenia i wytrwałości.