hej!
dziś prawie idealnie.
choroba nie odpuszcza, ale Pani Manager musiała oczywiście iść do pracy...
to się chyba nazywa jakoś?... pracoholizm?
menu:
śniadanie 5:45
owsianka z żurawiną, migdałami, nerkowcami
II śniadanie 9:45
3 duże śliwy
III 13:30
1 kromka mocno pełnoziarnistego chleba (105 g) podzielona na 3 części, każda z plastrem szynki z indyka, 1,5 pomidora
IV 16:00
2 śliwy
V 17:30
grahamka (80g) podzielona na pół, obie połówki posmarowane serkiem turek figura 5%, pomidor
VI 19:30
4 szkockie maślane ciasteczka (400kcal:( )
1 l wody, 0,8 l zielonej herbaty, 3 x espresso
aktywność:
10 h na pełnych obrotach w pracy
3 km spacer
jutro pierwsze zajęcia na uczelni, a potem do pracy :D
jak widać, nic nowego
buziak!
xpolciax
2 października 2013, 23:19No to bardzo się cieszę,że samopoczucie lepsze! :) Buziaki
karamka
2 października 2013, 10:21Hohoho pani Manager :-) Jak na pracowity dzień w pracy, to ciasteczka się należały :-) Dobrze ze z umiarem :) Powodzenia na uczelni, ja dzisiaj tez zaczynam, chodź faktyczne zajęcia czekają na mnie dopiero jutro.
xpolciax
1 października 2013, 22:34Dobrze jest! :)) Tylko wyzdrowieć musisz bo się w tej pracy zaharujesz przy przeziębieniu w dodatku :P