Kilogram na wadze to pryszcz, kropla w morzu potrzeb,choć wiem że to woda to miło widzieć szósteczkę na czele!
Właśnie mija najtrudniejszy dzień mojego detoksu, bo głodówka z wodą w dłoni. Szczerze, był to tak zajęty wtorek, że do wieczora jakoś o jedzeniu specjalnie nie myślałam. Pobudka,ogarnianie, dziewczynki do przedszkola, męża na siłownię, a sama na plażę z książką ( cudowne chwile - słońce o poranku i szum morza), potem babcię do szpitala na badania, na moment do pracy, do urzędu, do biura turystycznego ( za dwa tyg. lecimy do Egiptu:)) i po dziewuchy, a wieczorem mąż odpalił sobie makaron z czosnkiem i warzywkami i tym mnie skrzywdził- pysznie pachniało, więc wyszłam czym prędzej na krótki jogging do lasu. Czuję się dobrze, ale jutrzejsze soki i warzywa na parze chyba mi się dzisiaj przyśnią:)