Niezbyt fortunny termin rozpoczęcia diety, ale stwierdziłam, że nie ma na co czekać. Jednak po dówch tygodniach, kiedy miałobyć kilo mniej, waga stoi w miejscu. Przygotowania do świąt, cztery dni gości a później majówka zrobiły swoje. Wciąż nie daje rady przestrzegać diety nie potrafię oprzeć się pokusom... W pracy szczególnie nic pilnego się nie dzieje, więc podjadam chyba trochę z nudów. Wczoraj wieczorem czułam się fatalnie, ciężka, gruba i ogólnie do bani...
Czekoladki, ciasteczka i inne słodkości. W trakcie jesdzenia i chwilę po czuję przyjemność... szybko mija. To chyba jakiś rodzaj uzależnienia... Czasem chodzę po domu jak alkoholik czy narkoman szukający i miotający się... z reguły przegrywam.
codziennie postanawiam: od jutra , od teraz od za tydzień i co waga wciąż rośnie. Oglądam zdjęcia sprzed lat - było ok..
No dobra zaczynam.
Dzisiaj od rana przekroczyłam normę kalorii i niezdrowych rzeczy.
Od teraz piszę co jem, może to mnie trochę przyhamuje...