Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
​Koronapowrót…


W dobie, czasie, po niewczasie i 3 latach zmagania się z brakiem zmagania - wracam. Większa, silniejsza, bardziej zaokrąglona i rymuje mi się z tym, że z tyłu goni mnie korona. Bo generalnie taki pstryczek w głowie mi przeskoczył, po publikacji informacji o cięższym przebiegu choroby u osób otyłych. To znaczy nie od razu on przeskoczył, pierwsze doniesienia zasiały to ziarno niepokoju gdzieś pod żołądkiem i tak kiełkowało ono sobie powolutku, aż wczoraj po kolejnej informacji o szansach otyłych na ciężki przebieg zakażenia i bilet w jedną stronę, tak sobie w głowie pykło. Czyli ja, ja się tam łapię na tę wycieczkę na którą nie mam ochoty jechać. No i w wyniku tego impulsu elektrycznego, postawiłam na powrót do diety, a nawet na myślenie o wadze i o tym co jem. Bo przez ostatnie 2,5 roku tak naprawdę nie podejmowałam walki. Trochę powściekałam się w przymierzalni, że 46 mnie opina i muszę wskakiwać w 48, ale potem o tym radośnie zapominałam konsumując na pocieszenie loda, ciasteczko, kawusię z bitą śmietaną i jak Scarlett Ohara miałam pomyśleć o tym jutro. Nie myślałam. Zmarnowałam 2,5 roku. No cóż trochę czasu minęło, kiepski metabolizm jeszcze bardziej się skiepścił, więc walka będzie ciężka, ale nastrajam się, przeskakuję w miejscu jak bokser przed walką. Ustawiłam przypominajki w telefonie z hasłem „żremy o określonych godzinach” i ja i mój brzuch wracamy na ring.  Może zejdziemy z niego obici, a może wygrani. Może po pierwszej rundzie, a może dotrwamy do ostatniej. Jak zwykle postaram się i może tym razem nie dołożę kamyczka do traktów piekielnych. A być może dołożę..

Koronapraca z domu powoduje zastój tkanki tłuszczowej w różnych, nowych dla mnie miejscach, a myślałam, że nic mnie już nie zdziwi, brak całkowitego ruchu, nawet drogi do pracy, powoduje wypłaszczenie już i tak płaskiego zadku, a wszechogarniająca korona informacja wskazuje drogę prosto do psychiatryka. Także pogrubiała, oszalała stoję na starcie i zaczynam biec we właściwym kierunku. Czas -  start…

A oto wstrętny motywator :  Nowe objawy koronawirusa? Przypominają gorączkę denga

  • NoWorries

    NoWorries

    7 maja 2020, 06:01

    Powodzenia! Jestem pewna, ze wygrasz ! 🌷

  • Malgosiat

    Malgosiat

    6 maja 2020, 12:35

    Witaj mam podobne doświadczenia. U mnie motywator poważne problemy ze zdrowiem ale i koranowirus bo przecież osoby otyłe i z nadwagą mają mniejsze z nim szanse w starciu.

  • GGVEN

    GGVEN

    6 maja 2020, 11:14

    O! Witaj! Lubiłam czytać Twoje wpisy tych kilka lat temu 🙂 trzymam kciuki za udany powrót i życzę powodzenia!

  • mmMalgorzatka

    mmMalgorzatka

    6 maja 2020, 11:08

    Kurcze zbędne kilogramy zawsze przeszkadzają... nawet w koronawirusie....

  • Julka19602

    Julka19602

    6 maja 2020, 10:11

    Powodzenia i trzymaj sie swojego postanowienie, a gdy waga nie będzie spadała to sie nie poddawaj

  • Trollik

    Trollik

    6 maja 2020, 09:40

    powodzenia

  • saya1990

    saya1990

    6 maja 2020, 09:16

    W ekipie raźniej !! Dołącz do naszej grupy 🙂 -20kg do września znajdziesz link w moim pamiętniku 🙂 jest nas tam kilka służymy sobie pomocą 🙂

    • Lachesis

      Lachesis

      6 maja 2020, 09:29

      Rzucę okiem po pracy :-)

  • Laurka1980

    Laurka1980

    6 maja 2020, 09:05

    Koronapowodzenia :)

  • kaba2000

    kaba2000

    6 maja 2020, 09:02

    Życzę siły do walki o lepszą siebie.

  • bali12

    bali12

    6 maja 2020, 08:57

    powodzenia, oby tym razem się udało!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.