Ogarnęłam się z jedzeniem. I już jest lepiej. Powróciłam do normalnych porcji i nie ssie mnie między posiłkami. Na szczęście!
Na diecie ciągle musimy dokonywać wyborów.
W moim przypadku zawsze było tak, że na samym początku było mi najciężej. Jeśli się łamałam, to po kilku pierwszych dniach. W ten sposób do odchudzania podchodziłam wiele razy z marnym skutkiem.
Ostatnio na jednym z wykładów z psychologii dowiedziałam się ciekawej rzeczy. Wiecie ile czasu trzeba by zmienić nawyki? 2 tygodnie. Wszyscy się dziwili. Wystarczy, że pomęczymy się tylko 2 tygodnie, a później, to co zwykle przychodziło nam z trudem, nagle wykonujemy automatycznie.
Z własnego doświadczenia wiem, że coś w tym jest. Zaczynając dietę mniej więcej po takim właśnie czasie wolałam zjeść jabłko od ciastka. Oczywiście czasami jem i ciastko, np na imieninach u cioci, świętach, czy po prostu dlatego, że mi się chce. Nie objadam się nim jednak codziennie i nie wyżeram całej paczki. A nawet jeśli, to później, przez najbliższy czas nie mogę patrzeć na słodkie. Wiem, że zmieniłam moje nawyki, a pomogła mi w tym silna wola w tych pierwszych, najtrudniejszych dniach.
a Wy, im dłużej sobie czegoś odmawiacie, to tym bardziej macie na to ochotę??
Ciekawa jestem. Bo ja właśnie nie... może jestem inna ;)
Na koniec wstawiam zdjęcia moich obiadów:
Na diecie ciągle musimy dokonywać wyborów.
W moim przypadku zawsze było tak, że na samym początku było mi najciężej. Jeśli się łamałam, to po kilku pierwszych dniach. W ten sposób do odchudzania podchodziłam wiele razy z marnym skutkiem.
Ostatnio na jednym z wykładów z psychologii dowiedziałam się ciekawej rzeczy. Wiecie ile czasu trzeba by zmienić nawyki? 2 tygodnie. Wszyscy się dziwili. Wystarczy, że pomęczymy się tylko 2 tygodnie, a później, to co zwykle przychodziło nam z trudem, nagle wykonujemy automatycznie.
Z własnego doświadczenia wiem, że coś w tym jest. Zaczynając dietę mniej więcej po takim właśnie czasie wolałam zjeść jabłko od ciastka. Oczywiście czasami jem i ciastko, np na imieninach u cioci, świętach, czy po prostu dlatego, że mi się chce. Nie objadam się nim jednak codziennie i nie wyżeram całej paczki. A nawet jeśli, to później, przez najbliższy czas nie mogę patrzeć na słodkie. Wiem, że zmieniłam moje nawyki, a pomogła mi w tym silna wola w tych pierwszych, najtrudniejszych dniach.
a Wy, im dłużej sobie czegoś odmawiacie, to tym bardziej macie na to ochotę??
Ciekawa jestem. Bo ja właśnie nie... może jestem inna ;)
Na koniec wstawiam zdjęcia moich obiadów:
I życzę wszyskim miłego dnia! :)
mrscharlottee
23 marca 2013, 10:18Zazdroszczę Ci, że już osiągnęłaś cel :) Fakt chyba 2 tygodnie są najtrudniejsze
aannxx
22 marca 2013, 21:57Zgłodniałam przez Ciebie :)
caroline1243
22 marca 2013, 21:06Dziękuję:) Twoje obiadki również wyglądają przepysznie !
siwa152
22 marca 2013, 10:50Wiem, wiem. Ale jak już zrobię więcej to ciężko się powstrzymać przed pożarciem wszystkiego :(
siwa152
22 marca 2013, 10:30Ten ostatni obiadek wygląda pysznie. Aż chce się jeść. Tylko niestety makaron dużo kcal ma jak dla mnie i za dużo węgli :/ a uwielbiam makaron
Rosalin
22 marca 2013, 07:07O, a ja już od dawna wiedziałam, że potrzeba tych tygodni, aby wprowadzić sobie nawyk w życie :) A do mojego podchodzenia do diet (chociaż żadnej nie stosuję w tym momencie) było takie, że najtrudniejsze są pierwsze 3 dni, jeśli uda mi się tydzień to już dotrwam do końca :) I mam jak ty- mimo, że dzisiaj zaczyna się mój 9 dzień ze zdrowym odżywianiem, to nie ciągnie mnie absolutnie do słodyczy, a suszone owoce są dla mnie zbyt słodkie. Pozdrawiam :)
leslay
21 marca 2013, 18:47Ja długo nie mogłam w to uwierzyć, ale naprawdę przechodzę obok słodyczy z obojętnością :)
WhiteCaat
21 marca 2013, 16:05Najlepsza jest zmiana smaków po diecie :) Oliweczki są super.
justme.
21 marca 2013, 16:04jak smakowicie to wygląda! ja bym tylko zamieniła makaron na pełnoziarnisty :) i jestem teraz na najdłuższej diecie jak dotychczas, i nie ciągnei mnie do słodyczy, cukru nie używam kompletnie, brzydze sie teraz słodzoną herbatą, z pewnoscią trzeba się pomeczyc ten tydzien czy 2 żeby sie przyzwyczaić, potem bedzie z górki :)
liliputek91
21 marca 2013, 13:57pyszne obiady, ja, jak zaczęłam się odchudzać to też sobie odmawiałam wielu rzeczy, po kilku dniach nie miałam na nie kompletnie ochoty. Tobie też się uda!
haveheart
21 marca 2013, 13:57dokladnie, poczatek jest najtrudniejszy bo trzeba się przestawić:) te dania wygladaja bardzo smakowicie;)
takamalaa
21 marca 2013, 13:53aż mi ślinka poleciała ;)
iwona088
21 marca 2013, 13:51super wpis a obiadki smakowite lepsze niż fast foody:)a ile zdrowsze
Keira86
21 marca 2013, 13:47Menu wygląda smakowicie :) Co do pokus faktycznie coś w tym jest, że organizm przyzwyczaja się do pewnych zachowań. Zauważyłam, że nie smakują mi już przetworzone rzeczy. Co do podjadania ... jeśli już naprawdę mnie ssie i mam na coś ochotę a zbliża się wieczór to wiem już po sobie, że lepiej zaspokoić się wcześniej niż rzucić się na coś ze zdwojoną siłą przed snem :) Najgorzej jest przed okresem a tak to spoko :)