dzisiaj był powrót do pracy i jakoś jestem zmęczona... oczywiście nic mnie nie usprawiedliwia że leżę i robię NIC...muszę poprostu iść z falą, ale ja potrzebuję oczywiście czasu... uświadomiłam sobie że marnuję mnóstwo czasu więc od jutra będę zapisywać co i kiedy robię, okaże się zapewne że mój zjadacz czasu to internet... bo ktoś kto wymyślił internet powinien również przedłużyć dobę do 30tu godzin... :-)
Odchudzanie jest na razie odstawione na bok, muszę się ogarnąć najpierw... co do mojego planu uszczęśliwiania siebie i otoczenia muszę znaleźć chwilę tylko dla siebie (co niestety jest trudne bo nawet w toalecie mam towarzystwo), chwilę dla każdego z osobna, chwilę dla domu- patrz sprzątanie, plus nauka angielskiego... i wtedy zorganizuję się z jedzeniem... mam nadzieję od przyszłego poniedziałku :-)
Sama sobie życzę powodzenia :-)