zacznę od tego, że w weekend przygotowywałam wpis do pamiętnika, ale jakieś siły nadprzyrodzone go skasowały, a ja nie miałam siły robić kolejnego wpisu... zmęczona byłam na maxa. Plusy takie, że mimo zmęczenia to i K. zaliczony i 2 kolokwia :)
jestem szczęśliwa! zaczął się nowy tydzień, a ja nie zostałam sama w domu :) jeszcze się do tego przyzwyczajam, ale idzie mi to całkiem sprawnie :)
np. w sobotę poprosiłam K. żeby pojechał mi po zgrzewki wody, żebym nie musiała dźwigać i żebym miała na następny tydzień.... po czym dostaję odpowiedź: przecież są jeszcze 3 butelki... jak się skończą to skocze wtedy do sklepu. Heheh zapomniałam że zostaje i że faktycznie pewne sprawy można załatwić w tygodniu ;)
dzisiaj mam w planie (mimo angielskiej pogody) umyć okno w kuchni ;) skoczyć po drobne zakupy i ogólnie nic więcej :) tzn od 16;30 do 20 mam kurs :) ale oprócz tego nic więcej nie planuję ;)
co do spraw dietetycznych to jestem w czarnej d***e ! jem nieregularnie, mało się ruszam, ciągle sobie folguje - tu drinek, tu lampka wina, wczoraj domowa pizza... wszystko to jest miłe i przyjemne, ale ja rosnę i puchnę ;/ muszę znowu zrobić porządek w głowie, żeby móc chudnąć ...
ściskam !
Monia1076
5 listopada 2012, 16:37A ja rosnę i rosnę latem, zimą, na wiosnę i niedługo przerosnę osła, słonia i sosnę :)))) Nie martw się, nie będzie aż tak źle!!! Fajnie mieć faceta ciągle przy sobie, co nie?
coffeebreak
5 listopada 2012, 15:41He, he....fajnie masz. Ja to znowu zupełnie mam na odwrót. Muszę pamiętać, żeby wszystko porobił co trzeba przed wyjazdem. Buziaki :-))
MllaGrubaskaa
5 listopada 2012, 15:36To się teraz musisz przyzwyczaić do męża w domku :)) No i ogarniaj się kochana , bo my tu chudnąć mamy a nie tyć :))
cancri
5 listopada 2012, 11:30Już pięć lat tak żyjemy i nie wiem, za ile następnych się to zmieni ;/
Julcia0050
5 listopada 2012, 11:03No to trzymam kciuki za te Twoje porządki, w każdej sferze życia... ;)) :* powodzenia! ;)
cancri
5 listopada 2012, 10:26Facet w domu jednak zdecydowanie ułatwia sprawę ;-)