Po 4 tygodniach diety, nadszedł czas na wizytę kontrolną u dietetyczki i ważenie.. Wczoraj byłam tak zrezygnowana że nawet nie miałam siły pisać o tym wszystkim... Z 95,5 kg schudłam jedynie 1,6 kg w 4 tygodnie. To chyba najgorszy scenariusz jaki mogłam sobie wyobrazić.. Generalnie od razu wpadłam w rozpacz. Pani dietetyczce aż się głupio zrobiła choć tłumaczyła się że przy mojej tarczycy będzie bardzo ciężko, że najważniejsze że ruszyło w dół i że w następnym miesiącu będzie lepiej. Dla mnie to stek bzdur... Nie pokoi mnie fakt że moja przemiana materii wcale nie wzrosła tylko jeszcze spadła (zaledwie o 15 kcal, ale jednak)! <Tak jak mnie dziewczyny ostrzegały> Dietetyczka jednak tłumaczy to tym że mieliśmy inną porę dnia więc nie mogę się sugerować że spadła w ogóle bo w ciągu dnia maleje i rośnie na okrągło..
Kiedy już zapowiedziałam bunt mojemu ukochanemu i powiedziałam żeby sobie sam żarł dietetyczne jedzenie i pożegnał się z słodyczami i boczkiem, a ja w tym czasie pogrążę się w rozpaczy, on niestety nie odpuścił (skubany bo wie że nie musi się starać! On 1,6 kg traci w 20 minut w toalecie). Zaczął mówić różne słodkie rzeczy i że robię to dla siebie, że będę pewniejsza siebie.. Że w następnym miesiącu na pewno spadnie więcej.. żebym się nie poddawała... <gówno prawda>.. Ale mnie przekonał.. A dziś znów to samo.. Patrze na musli tomi się płakać chce.. Jak myślę o obiedzie to mi się płakać chcę... najchętniej bym tylko coś wrzuciła do wody, albo piekarnika i wyciągnęła gotowe..
To jest chore żebym przez jedzenie była... Po prostu nieszczęśliwa... Jestem nieszczęśliwa, zmęczona i zestresowana.. Ja już po prostu nie chcę tego robić... Jestem w tym kompletnie sama.. Mam współlokatorkę która jest chuda i cały czas coś je dobrego (niezdrowego) i jeszcze mi zawsze proponuję. Nienawidzę jej za to! Przecież suka wie że staram się trzymać dietę to na jaką cholerę mi podstawia jedzenie pod nos?? I cały czas tylko muszę mówić "nie dziękuję, nie dziękuję" .
Zabiję kogoś... To chorę ale wszystko doprowadza mnie do szaleństwa, a rezultatów nie ma.. Tylko siąść i płakać.
justys199
4 listopada 2015, 13:43Tak mało schudłas:) Ale czy zrobiłaś wszystko jak należy? A może mogłaś pójść na dłuższy spacer ale się nie chciało? Ją też tak miałam nienawidziła wszystkich za swój wygląd a tak na prawdę same się do tego doprowadzilysmy. Wcale mi Ciebie nie szkoda! Siebie też nie żałuję. Albo zjem ta pyszna czekoladę I będę płakać jaką ja to nieszczęśliwa jestem i gruba albo zjem tą gotowana pierś i z satysfakcja powiem ze każdy dzień zbliża mnie do spodni rozmiaru 38-40!
KrowkaGorala
4 listopada 2015, 13:57Masz rację, gdy już ochłonęłam z żalu i złości pierwsza myśl jaka mi przyszła do głowy to: mogłaś się postarać bardziej. I od razu wyciągnęłam z tego wnioski :) dziś już zrobiłam 10000 kroków. Myślę że to jest najważniejsze do sukcesu, aby stawiać sobie małe wyzwania i je osiągać bo one napędzają do dużych. Wielkie dzięki za słowa o tychy I zapału do działania! Bardzo mi pomogłaś :)
justys199
4 listopada 2015, 13:36A ta koleżanko robi to specjalnie żebyś to Ty była dalej ta gruba! Jak Ci coś zaproponuje to powiedz ze może zjesz potem nie rób z odchudzania takiego wielkiego hałasu. Wszystkim powiedz ze co ma być to będzie a w sercu musisz się wkur.. Na swoje ciało i powiedzieć że czemu Ty nie masz być szczupłą? Tylko Ty masz władze nad swoim ciałem i tylko Ty możesz sprawić że schudniesz. I to wcale nie jest takie trudne! Ja też chciałam schudnąć na już ale tak się nie da. A sama się zniechęcasz! I ogarnij się! twoje życie ! Ty rzadzisz! Jedz tę płatki. A jak będzie Ci w brzuchu burczalo to napij się wody i pomysł ze ten obslizgly brzuch właśnie domaga się żarcia a Ty z zemsty nie dasz ani grama bo ma spadać !
KrowkaGorala
4 listopada 2015, 13:54Podoba mi się myśl o zemście ;) ^^
Agusik0987
3 listopada 2015, 13:31Jeden i 6 kilo to dużo tymbardziej jak masz problemy zdrowotne! Więc Kobietko nie zalamuj się! !!! Stawiaj sobie małe cele do osiągnięcia tym bardziej jak masz dużo kilo do zrzucenia! Ja postanowiłam na początek schudnąć 5 kilo z 94 ... ciężko jest jak cholera bo czasem są lepsze dni czasem te gorsze. A co do współlokatorki to weź ja postaw do pionu bo to szatan najwyraźniej i zacznij jej proponować swoje jedzenie i przetłumacz drukowanymi literami NIE JEM TEGO ŚWINSTWA! Twój chłopak ma rację z utratą wagi będziesz się czuła pewniejsza siebie i w ogóle to jest ciężka praca ale warto. I pamiętaj małe kroczi. Bo inaczej to wygląda schudnac 30 kg niż 2 czy 4 :) osiągnąć mały cel i postawić drugi ;) więc nie becz bo to i tak nic ci nie da:* 3 maj się
eszaa
3 listopada 2015, 12:12Jezeli pilnowałas diety i tak mało schudłaś, to zmien dietetyczke. Mozna sie i Cie pocieszac ,że zawsze to cos,ale jednak powinno byc przynajmniej trzy kilo w dół w tym czasie
skejciara160
3 listopada 2015, 11:33Kochana -1,6kg to jest sukces. Nie ważne w jakim czasie. Ważne żebyś starała się dalej, nie poddawała się. początki są ciężkie ale to nie powód żeby odpuszczać. Kochaniutka weź się w garść i głowa do góry. Za miesiąc na pewno bd lepiej. Powodzenia :)