No idzie wyobrnie!
Zgodnie z obietnicą złożoną samej sobie i Wam tutaj w poniedziałek zważyłam się i dokłandnie wymierzyłam. Wiec mogę powiedzieć, że oficjalnie zaczynam prowadzić statystyki i będę je tu regularnie wrzucać:
W tym tygodniu oczywiście bez porównania ile czego ubyło bo nie ma do czego porównywać - nie wiem ile miałam cm gdzie ostatnio :) wiem, ze w grudniu jeszcze ważyłam, wiem powtórzę się ale serce mnie boli jak o tym pomyślę 91kg!
Idzie mi cudownie - to nie moja pierwsze podejście do odchudzania tylko jakieś 113424243. Chociaż właśnie ja teraz się nie odchudzam - ja teraz zmieniam swoje CAŁE życie. Może dlatego zero stresu, zero pokus, grzeszków ani zupełnie nic.
Proces cały będę opisywać po troszkę - nie chcę zasypywać tu wszystkich treścią ale przechodzę całkowitą przemianę. Aktualnie nie mam czasu podrapać się po tyłku. Praca na cały etat w korporacji, życie i mieszkanie solo czyli nawet tak przyziemne rzeczy jak zakupy, pranie, sprzątanie, gotowanie i inne duperele no i coś co absorbuje cały mój wolny czas czyli rozkręcanie firmy - dzień w dzień uzupełnianie wiedzy, raportowanie, siedzenie z nosem w przepisach, ustawach, księgowosci i td czasem do 3 gdzie trzeba wstać o 6... plus zmiana nawyków to co nas łączy to dużo jak na jedną młodą babeczkę ale... jara mnie to! Kocham mieć na głowie tyle, że muszę kombinować co jak i kiedy, żeby dać radę a później siadać zmęczona na kanapie i mówić sama do siebie albo krzyczeć do całego świata "Stara dałaś radę!"
I tak będzie z drogą o wymarzoną figurę.
Skąd ta pewność?
Bo w końcu dorosłam do zmiany podejścia, myślenia o tym całym "odchudzaniu".
Dorosłam do tego, ze to nie o "odchudzanie" chodzi tylko o zmianę stylu życia. Dorosłam do tego, że nie muszę się bać żyć, jeść, pić inaczej niż mnie uczono.Dorosłam do tego, że MOGĘ I CHCĘ sama wyrobić sobie inne nawyki żywieniowe niż wyniosłam z domu i niż mają wszyscy ludzie, znajomi w okół.
Będzie się działo ;) 2018 to zdecydowanie mój rok!
Dziś lecę na pierwszą zumbę czyli wracam na siłkę i fitnessy :)
Będą się tłuszcze spalały :D
Śniadanko:
Mix sałat z tuńczkiem, oliwkami, prażonym słonecznikiem, dynia i kiełkami i kotlecik warzywny ze szpinaku i brokuła z mozarella :)