Strasznie mi wstyd. Około rok temu zaglądałam tu ostatni raz i od tego czasu nie ruszyłam się z miejsca. Pocieszające, że przez ten rok też nie przytyłam. Choć marne to pocieszenie. No nic. Zaczynam jeszcze raz. Zapisałam się na bieg na dychę w maju i plan jest taki, żeby do tego czasu zrzucić 10 kg i ten dystans przebiec w czasie poniżej godziny. Jutro się zważę z zmierzę. Założenia dietetycznie niedrastyczne. Zdrowo, lekko, kolorowo i w okolicach 1500-1700 kcal na dzień. Zero alkoholu i białego cukru, a słodycze (ale domowe i bez białego cukru:)) ewentualnie w sobotę, którą solidarnie z córą wyznaczam na cheat day.
Dziś byłam dzielna.
Do tego callanetics a rano rytuały tybetańskie. Miłego wieczoru dziewczynki (i nie dziewczynki).