Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzień 4. Jak sobie dajecie radę w sytuacjach
towarzyskich?


Wczoraj wszystko było w porządku aż do wieczora. Dzień spędziliśmy z dzidzią i moim mężczyzną spacerując, w przerwach siadając w różnych miłych miejscach i czytając. Śniadanie zjadłam malutkie (to chleb o niskim Ig i malutkich kromkach)

W ramach przekąski malutki rogalik do kawy i niecała szklanka napoju sojowego

Wizyta w wegetariańskiej knajpie, w której gotują lekko i bez polepszaczy (te talerze są trochę tylko większe od takich do filiżanek, a kaszy zjadłam połowę - na tym z prawej przepyszny pasztet strączkowy w lekkim (nie wiedziałam, że tak się da!) sosie pieczarkowym)

No i wieczorem niespodziewani goście. Zastawiłam stół, a nocne Polaków rozmowy przeciągnęły się prawie do drugiej. No i z tego stołu pościągałam przez ten czas. Głównie ogórków małosolnych i konserwowych, ale do tego trochę więcej niż pół małej bagietki z masłem czosnkowym, kilka papryczek nadziewanych serem i parę plasterków sera pleśniowego. Jak bym nie liczyła wychodzi mi więcej niż 400 kcal. Jak się tak siedzi i gada, atmosfera jest przyjemna a stół zastawiony, to ciężko po coś nie sięgnąć:(. Nie wiem, będę musiała unikać chyba takich sytuacji przez pierwsze pięć kilo, albo nauczyć się kontrolować. Jak wy sobie z tym radzicie? Na imprezach, spotkaniach z przyjaciółmi, kiedy na stole pojawia się masa jedzenia, niekoniecznie dietetycznego?

  • blueberryrose

    blueberryrose

    1 czerwca 2014, 21:00

    Fajną restauracje odwiedziłaś :D I tu pojawia się problem. Najlepiej się najeść przed takim spotkaniem, to nie będzie się miało ochoty po sięganie tych smakołyków, no ale przede wszystkim silna wola musi być, ale nie zawsze to wychodzi :(

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.