Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Znowu w górę... i jak tu się nie wk***ić


Wczorajszy jadłospis:

10:00: pół twarogu, pomidor, 4 frankfurterki z ketchupem, kawa z mlekiem

14:00 (om nom nom nom ale to było dobre) kurczak z warzywami po chińsku z grzybkami munmun

18:00 budyń śmietankowy (niestety taki instant, bo mnie podkusiło), ziarka dyni i słonecznika, banan

Razem: 1627 kcal

Do tego około 6000 kroków (wiem, mało).

I co dzisiaj? 0,7 kilograma więcej.

Jak? JAK, ja się pytam? Kiedy? Gdzie? Czym? 

Właśnie to mnie w tym moim organizmie tak wkurwia, te ciągłe fluktuacje wagi. I to nie o 0,1 kg, tak żeby można było zaakceptować, przełknąć łzy, ale zacisnąć pięści i postanowić dalej walczyć, tylko od razu z grubej rury jebs prawie cały kilogram. Taki plaskacz na twarz: "haha, gardzę tobą i twoim odchudzaniem, nawet jak nie jesz, to zobacz, co potrafię zrobić w 24 godziny, nigdy mnie nie powstrzymasz, hahaha!"

Moje Ciało, czemu mi to robisz...

O ile łatwiej by było to wszystko znosić, gdyby nie te kilogramy w górę. Już było ładnie, już waga leciała w dół. Było już okej. Byłam zmotywowana, zadowolona. A teraz? Może mnie nie jest pisane schudnięcie? 

Skoro cokolwiek bym nie robiła, waga i tak w koncu idzie w górę, to po co to wszystko?

Bo co ja mam sobie teraz pomyśleć? Szczerze, to myślę o pójsciu na targ i kupieniu ciepłej drożdówki z kruszonką. O tym, żeby jednak walić ze znajomymi wódę na urodzinach w sobotę - miałam postanowienie z nimi nie pić - bo po co się ograniczać, skoro wszystkie starania nic nie dają i sumiennie, precyzyjnie od dwóch lat dążę do 90 kilo, i pewnie celem jest więcej.

Lekarz na usg powiedział, że tarczyca jest w porządku. Żadnych ubytków, tylko trzeba uregulować hormony.

Hormony uregulowane, panie doktorze. W końcu, po roku od diagnozy. Już jakieś 3 miesiące. Nie jest mi zimno, nie jestem senna, mam energię, jestem wesoła. A waga dalej swoje...

Może o ten budyń chodzi? Sztuczne gówno z torebki zalane gorącą wodą - od tego Cię tak zalało, Ciało? Bo tam w cholerę węgli w tym budyniu było?

Nie ogarniam. 

  • Cefira

    Cefira

    18 maja 2018, 21:34

    Jak można tak sru schudnąć z dnia na dzień 1,1 kg to i z dnia nadzień można ważyć więcej 0,8 kg ale z pewnością w jednym i drugim przypadku, to nie jest tłuszcz, nie martw się zejdzie.

  • martiniss!

    martiniss!

    18 maja 2018, 13:13

    To nie budyń ;) po prostu przy naszej masie (otyłość) takie wahania to norma. Kochana spokojnie. Dopiero wynik 3-dniowy jest miarodajny (codziennego ważenia i obserwowania zmian). Waga nie wzrosła. Powtarzam NIE WZROSŁA. Musisz sobie przetłumaczyć bo takie reakcje emocjonalne Cię tylko demotywują. I nie obrażaj mi tu węgli, węgle są bardzo dobre dla organizmu :P :D cukier biały nie, ale tez nie daj się zwariować ;) Nie musisz ogarniać, rób swoje i tyle ;)

    • koniecznie

      koniecznie

      18 maja 2018, 13:26

      Dzięki za wsparcie :)

  • aniloratka

    aniloratka

    18 maja 2018, 12:45

    po pierwsze wahania wagi, po drugie za malo jesz, po trzecie budyn. no niestety

  • snowflake_88

    snowflake_88

    18 maja 2018, 11:37

    ''Od tego Cię tak zalało, Ciało? '' - ze niby te 0,7 kg to tłuszcz? :O Wiesz, ja rozumiem gdybyś była nieświadomą nastolatką, ale jesteś dorosłą kobietą, powinnaś już zdawać sobie sprawę z tego że organizm z racji tego że składa się głównie z wody zawsze będzie miał jakieś wahania. Wręcz dziwne gdybyśmy ich nie mieli, bo w naszym ciele non stop zachodzą jakieś procesy, odchudzanie i cykl miesiączkowy nie są jedynymi z nich jak się niektórym wydaje. Rób dalej swoje i nie przejmuj się pierdołami, stres nie sprzyja odchudzaniu.

    • Greta35

      Greta35

      18 maja 2018, 11:55

      popieram...choc wiem ze to trudne, jednak trzeba walczyc w koncu ty bedziesz zwyciezca :)

    • koniecznie

      koniecznie

      18 maja 2018, 12:30

      Ale prawie kilogram w jeden dzień? To chyba normalne nie jest, w sensie aby to woda była i aby się niczym nie przejmować. I to nie jest jakiś wyjątek. Od ponad roku to jest u mnie stała śpiewka: 1 krok do przodu, 2 kroku do tyłu, czyli np. uda się schudnąć 0,5, aby przybyć 0,7. I tak z 83 (kiedy to było) mam 88, a w poniedziałek widziałam 89.

    • snowflake_88

      snowflake_88

      18 maja 2018, 13:02

      Mój facet potrafił mieć nawet 2-3 kg więcej a w ogólnym rozrachunku schudł 20 kg, chłop zdrów jak ryba. To nie musi być tylko woda ale też np. zawartość jelit. Jeśli w dłuższej perspektywie zamiast schudnąć tyjesz to być może jesz za mało i organizm magazynuje kiedy tylko może.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.