Witajcie w wieczorną już niedzielę.
Mam małego dołka wiecie? :(
Próbowałam z dietą, ale zrezygnowałam. Nie po tym komentarzach które dostałam od Was, ale przez to, że ja nie mam silnej woli.
Wiem tylko, że dzięki zdrowemu, racjonalnemu jedzeniu wyjdę na prostą!
Wiem też, że pewnie gdybym tylko zrezygnowała ze słodyczy i wieczornego jedzenia, do tego włączyła trochę ruchu to miałabym co bym chciała...
Jak ważyłam te 96 kg właśnie tak było - racjonalne odżywianie, odstawienie słodyczy, słodkich napojów, do tego bieganie i rower i dostałam co chciałam ;)
Wtedy byłam zadowolona, dumna z siebie, pewna siebie... a teraz...
Wagę mam tą samą (czasem tak myślę, że skoro nie mogę jej stracić to po prostu taką wagę powinnam mieć i już), ale nie czuję się z nią tak fantastycznie jak dawniej...
Ja już nie wiem co zrobić, by po rozpoczęciu zmian tak szybko nie rezygnować...
NIE WIEM!
Chciałabym i sobie i Wam życzyć na nowy tydzień dużo mobilizacji, straconych kilogramów, dużej ilości ruchu, by każdy nowy dzień był powodem do DUMY!