Cześć Chudzinki to ja:) drugi dzień z rzędu:) Chciałam się z Wami podzielić przemyśleniami odnośnie odchudzania. A więc dzisiaj wystroiłam się do pracy zebrałam kilka komplementów i ogólnie czułam sie fajnie patrząc w lustro. ALE wieczorem sobie zrobiłam pomiary i doznałam SZOKU. Masakrycznie poszły w górę co oznacza ze poświąteczne zaległości zamieniły się w tłuszczyk bo nie zaczęłam jeść oszczędzająco ani ćwiczyć co wielokrotnie obiecywałam. Udo 51 a było już 47 , biodra 91 a było 87.... kiedyś kilka miesięcy temu...Tęsknię za obcisłymi biodrówkami gdzie nie wylewał się gram tłuszczu-zero boczków zero wystającego brzuszka. I postanowiłam odbić się od dna. Poćwiczyłam:) Przeziębienie moja więc nabrałam sił:) co prawda na początek tylko pół godziny ale ostrego kardio przy którym się spociłam:) MUSZĘ znowu być chudziutka bo wtedy czułam się super ale nie doceniałam tego . Chcę i uda mi się! Żarcie nie będzie mną rządziło! Co to to nie!
No i dzisiaj już mniej zjadłam na kolację która była o 18 i aktualnie wybieram się do łóżka z lekkim ssaniem w żołądku:)
Walkę zaczynam od ok 52,2 kg
Mam nie za ciekawy humor bo posprzeczałam się z mężem, zauważyłam że ma mniej cierpliwości do mnie. Co mnie trochę martwi. Może to moja wina była dzisiaj? Sama już nie wiem. Cóż pojechał do pracy tak samo będzie jutro i w niedzielę cały dzień i noc się nie będziemy widzieć. Może to nam dobrze zrobi.
Sobotnie plany to wyjazd do Rzeszowa spotkam się z koleżanką która miesiąc temu urodziła dzidziusia:) Oraz z potencjalną klientka od sukni ślubnej, fajnie było by ja sprzedać choć rozstaję się z nią z łezką w oku;) To tyle na dzisiaj.
Ja walczę a Ty?
Lecę was poczytać jeszcze przed spaniem żeby się mocniej zmotywować;)
Miłego weekendu
BUZIAKI:*
rossinka
15 kwietnia 2013, 18:27Kiziu a próbowałaś już tak jeść jak piszesz tzn o 18 ostatni posiłek? Dawało to efekty?
Tysiia
14 kwietnia 2013, 23:35u mnie również świąteczne jedzonko przerodziło się w tłuszczyk echhh :) mam nadzieje, ze wiosna za oknem mnie trochę zmobilizuje :D
PiersiastaMycha
14 kwietnia 2013, 10:05Bardzo się cieszę Agatko, że zebrałaś wszystkie siły i bierzesz się od nowa do walki, bo warto Kochana :) Ty o tym wiesz :) - Chociaż i tak dla mnie jesteś chudziutka! :) Mam nadzieje, że suknia się sprzedała..?! Miłej niedzieli :*, a relacje z mężem na pewno się polepszą, a może już są lepsze ;)?! Buziaki :*
basiaaak
13 kwietnia 2013, 23:58Ja też walczę :) Wczoraj 2h na siłowni, dziś basen, jutro siłownia :) Mam nadzieję, że udało Ci się sprzedać suknię. Wiem, że jest jej żal... wspomnienia, sentyment i ta magia tamtego wyjątkowego dnia... No ale cóż... taka jest kolej rzeczy, przecież nie będziesz jej trzymać w szafie do końca życia ;)
Paprotkaaaa
13 kwietnia 2013, 22:44Kochana, Ty jestes chudziutka, nie mozesz patrzec na siebie w sposob "grubas" bo to juz złe myslenie... po prostu chcesz wyrzzbic cialo, chcesz byc smukla i fit! i chcesz wygladac bosko, i nie mow tak wiecej! buziak trzymam kciuki :*
Windsong
13 kwietnia 2013, 21:28Walczę Kiziu walczę, w ruch poszedł orbitrek, ale moje ulubione letnie spodnie będą luźne dopiero za jakieś 3 kg, ale nie daję się i spalam tłuszczyk ;)
BlackWithDreams
13 kwietnia 2013, 15:01No właśnie...najgorsze jest to,że się nie docenia jak jest się szczupłym. Oj, wiem co czujesz aż za dobrze... ale teraz się ładnie będziemy starać i znów osiągniemy wagę taka jak kiedyś :)) Ty wiesz,że ja potrafię i ja wiem,że Ty potrafisz, więc teraz tylko pozostaje trzymać się dzielnie i pracować na to :))
juliette22
13 kwietnia 2013, 14:59żeby ta waga chociaz stała w miejscu skoro nie chce spadac, a nie żeby rosła:( też mam z tym problem na zewnątrz ciepełko sie już zrobiło naładowało nas energią więc teraz tylko do dzieła;p a co do męża to jedyne co może pomóc to rozmowa rozmowa i jeszcze raz rozmowa on wie że ma skarb przy sobie;)
MyWorldAndMe
13 kwietnia 2013, 12:22Kochana wczoraj już przeczytałam wpisik ale nie miałam czasu skomentować:*także dziś już komentuję!:*no niestety wymiary lekko poszły w górę ale wierzę,że szybko to Ci poleci Słoneczko!ja mam przed oczami te twoje zdjęcia metamorfozy!i naprawdę naprawdę naprawdę potrafisz ogarnąć tę wagę!:*:)Ty walczysz i ja też walczę:)i trzymam kciuki za sprzedanie sukni w końcu!:*:)
chcebycpieknaaaa
13 kwietnia 2013, 10:37Walcz walcz! Oby tak dalej!
baskowaa
13 kwietnia 2013, 09:44Miło przeczytać taki zmotywowany wpis w chwili słabości, którą mam teraz. Dzięęki Kizia :* udanego wypadu do Rzeszowa :) i oby z mężem wróciło wszystko do sielskości :)
Blama
13 kwietnia 2013, 06:26Dobry plan to podstawa udanego wypadu :-*
MajowaStokrotka
13 kwietnia 2013, 06:07Bardzo dobrze, że sobie wszystko poukładałaś i przemyślałaś:)mam nadzieję, że komplementy dodadzą Ci motywacji.Ja też dzisiaj usłyszałam kilka miłych słów i to mi dodało siły do walki.No to co...Walczymy?:)