Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Radość...
29 sierpnia 2013
Już zapomniałam ile radości daje ukończony trening. Dzisiaj zaliczyłam drugi Skalpel, mimo zakwasów i zmęczenia przemogłam się i jestem z siebie bardzo zadowolona:)
W międzyczasie miałam ochotę zrezygnować z trzy razy, zawsze mam te same chwile kryzysowe, a mianowicie: ostatnie ćwiczenie na stojąco, jak się wyrzuca nogi w lewo i w prawo- KRYZYS 1, leżenie na brzuchu i podnoszenie nóg- KRYZYS 2, i wymach nóg w tył jak się klęczy- KRYZYS 3 i to pogłębianie:) No ale jakoś dałam radę:)
Niech mi ktoś powie, że za tydzień będzie lepiej:) Jutro podejrzewam, że nie wstanę, bo już nie czuję nóg, ale grunt, że się nie poddałam.
Jeśli chodzi o postępy w diecie to bilans jest taki:
-piłam samą wodę
-nie słodziłam
-żadnych słodyczy
-regularne posiłki
-nie używałam oleju
Oby tak dalej:) Proszę niech ten zapał nie mija:) Chcę znowu ważyć mniej niż 60:)
Wszystkim życzę powodzenia i jestem z Wami:)
kisielek27
29 sierpnia 2013, 21:20Do boju dziewczyny:) Dzięki, że wspieracie i piszecie;) Szok trening i Killer to dla mnie wyspy nieodkryte, nawet nie sprawdziłam jak wyglądają. Kiedyś dałam radę jeszcze ze Skalpelem 2:) Myślę, że zatrzymam się na razie na tym:) Jeśli dotrwam do takiego czasu, że Skalpel będzie dla mnie pestką wtedy wezmę się za coś trudniejszego:) (jeśli wytrwam w ogóle miesiąc) Walczymy:)
ulotna2013
29 sierpnia 2013, 20:59Najważniejsze że idziesz do przodu. Pozdrawiam
PaniKaKa
29 sierpnia 2013, 20:24Za tydzień będzie lepiej ;);* I w tych kryzysach coś jest, ja uwielbiam przejście na plecy, te ćwiczenia po prostu bardziej lubie. Kto wie, może niedługo zabierzemy się za Szok albo Killera? Ja na razie nawet nie przeglądałam tych ćwiczeń, boję się! :D Powodzenia!!