Czyli jak mam to rozumiec? Czy mam sobie codziennie czytac jakies motywujace zdania? Czy czytac po co i na co chce chudnac? No nie wiem?
To jest wlasnie taki problem, ze odchudzanie zaczyna sie w glowie, a ja nie wiem jak mam to zaczac... no to teraz mam zagwodke?
Siedze i tak juz od pewnego czasu o tym mysle, czytam wpisy, ogldam motywujace obrazki, ale gdzies brakuje tego entuzjazmu i radosci.
Nie chce popelniac bledow z zeszlego roku...3 miesiace sie odchudzalam, a pozniej na swieta przestala, i jak przestalam tak dobilam do 87kg...Wogole caly czas te same bledy popelniam. Zamiast byc dumna, ze nie zjadlam lodow i sie cieszyc, to mam wyrzutu sumienia i jest mi smutno...Lepsze by byly pozytywne uczucia, dla ogolnego zdrowia...
Teraz wcinam marchewki...mialabyc surowka, ale nie chcialo mi sie!!! tarkowac, no i w pracy jakos szybciej tak po prostu zgrysc...
Jakies pomysly od was?
anpani
29 sierpnia 2015, 20:31Ja ostatnio stwierdziłam, że powiesiłabym sobie z chęcią na lodówkę nie jakaś szczupłą laskę,bo to mnie aż tak nie motywuje, tylko jakaś grubszą, najlepiej siebie w najgrubszej wersji( tylko wstyd mi przed domownikami) to by mnie zmotywowało- nie chcę już nigdy być aż tak gruba jak przy moim maxie wagowym, teraz też nie jest dobrze z wagą ale już trochę lepiej.. moze ciebie zmotywuje takie coś ?