Dobra, zjadlam te lody. Jakies 300 - 350g, nie wiem ile bylo, ale jak zaczelam szuflowac ta lyzeczka to az kubel wylizalam...
Dlaczego, "bo chcialam sprobowac", a jak zaczelam to jeszcze jedna lyzeczke, za mamusie, ah jakie dobre, a jeszcze tu brzegiem, bo mieksze, a pozniej a co ja bede prawie pusty kubelek do zamrazarki wstawiac.... Bo bylam zla bo dzien nie wyszedl tak jak zaplanowany, bo sie poklocilam z facetem, bo kupilam sobie grupon do fryzjera, gdzies na dalekiej wsi, bo chlop nie mial wolnego to nie moglam przeciez jechac z dzieckiem do fryzjera, i taka ogolna kumulacja... Probowalam sie wyzyc na rozlupowaniu orzechow ale jakos slabo to poszlo, bo sie tylko wiecej zdenerwowlam, bo wiecej lupania niz tego warte. Uffff.....
Jak sie czulam? W trakcie, jak w amoku, aby tylko do geby. Po: ociezala, zla, ze spuchinetym brzuchem :(
Co zrobilam potem. Od 15.00 jestem w pracy, o 19.00 zjadlam przekaske: placki z platkow owsianych i juz wypilam 2 lt wody mineralnej, dobrej, bo latam do kibelka co 20 minut. Jeszcze mam chyba z 1 lt w nadmiarze i do 23 pewnie do sie pozbede. Jedzenia nie planuje juz zadnego, po mimo tego ze mam posilek z tunczykiem i jajkiem. Bedzie na jutro.
W pracy, poki co, fajny spokoj, mily chlodek, sie pracuje i sie relaksuje.
A juz niedlugo przyjezdza do mnie brat, to jego pierwsza wizyta we wloszech i mam nadzieje, ze bedzie mu sie podobac. :)
Milego wieczorku wam zycze!
Bella96
19 sierpnia 2015, 21:53Zgaduję, że wszyscy mamy gorsze dni :) Cóż mogę rzec, musimy po prostu spróbować przez to przejść, a jutro zacząć jak zawsze, na zdrowo. A może gdy przydarzy się podobna sytuacja zamiast na orzechach, czy lodach wyżyć się ćwicząc, choć nie wiem jak tam z siłami po pracy. Następnego dnia będzie lepiej :)
paczektoffi
18 sierpnia 2015, 21:51Jutro będzie idealnie :)