Witajcie,
dorwalam sie do normalnego komputera i pisze, chwila przerwy bo maly robi inhalacje z tatusiem(swoja droga tez by mi sie przydala bo kaszle mocno i cos mi sie odrywa), a tak przy okazji to tatus znalazl prace, bez j.niemieckiego, wiec odrazu humor mu sie poprawil i mi tez :) to tak na marginesie.
Trzymam sie jadlospisu, choc dzis do obiadku sobie dogogdzilam majonezem, z zalozeniem ze i Cristian tez zje, ale on sobie zazyczl cos innego wiec sama zjadlam. Ah i jakie pyszne bylo:)
Wczoraj zainspirowalam sie strona ilewazy i moja kolacja dosc kaloryczna wyszla, no smazone baklazany...co sie dziwic.Dzis rano za to mi sie przypomnialo, ze moja waga ma opcje z kcla i wartosciami bialka, tluszczu i weglowodanow do okreslonej wagi produktow. Tylko trzeba wpisac kod z ksiazeczki a pozniej samo wyskakauje. I tak moje wloskie sniadanie dzis mialo 400kcal
cappucino, 4 ciasteczka razowe i jablko - smakowalo mi bardzo, ale wiadomo cukru to bylo w nim dosc duzo, dobrze ze jablko dodalam bo na tych samych ciastkach daleko bym nie zajechala.
Wracajac do wagi, wpisalam w nia wszystkie produkty ktore juz zjadlam, wliczajac obiad i zostalo mi jeszcze podwieczorek i kolacja, zobaczymy co pokaze wieczorem :) Co prawda troche z tym roboty, ale latwiej niz na tej stronce:)
Moje menu wczorajsze przedstawia sie nastepujaco:
Sniadanie: pasztet z soczewicy, kromka chleba, salatka warzywna z odrobina octu i oliwy, jablko
Obiad: filet z kurczaka z curry, szpinak, troche cukini i kawalek chlebka
Podwieczorek: duzy banan i 6 orzechow arachidowych
Kolacja: makaron razowy z sosem z baklazanu i pomidorow z puszki
Z aktywnosci moge zaliczyc fajny 3km spacer nad jeziorem i 30 minut rowerku w domku z ksiazka.
Dzis niedziela i pol godzinny spacer zaliczony.
Dzis wyjatkowo, bo niedziela zalozylam buty na obcasie, dziwnie sie czulam, wydawalo mi sie ze nie umiem w nich chodzic i troche sie chwialam na poczatku. Dobrze ze obcas niski, ale musze czesciej je zakladac bo o wiele lepiej wygladam.
a oto ja i moje 88kg - jakos w lustrze wydaje mi sie ze ta bluzka jest ok, ale na zdjeciu jakos to tak wyglada jak nie wiem co, ale przynajmniej zakrywa brzuch :P
Pozdrowka
elirena
6 maja 2014, 17:04Ja też coraz częściej chodzę w obcasach - jakoś lżej się chodzi bez tych kg.. i nawet nie cisną i nie boli i się jakoś człowiek piękniej czuje :) Hm... makaron - pycha:) Ja sobie dopiero pozwolę jak będę wychodziła z diety i to też od czasu do czasu bo normalnie uzależniona byłam od niego :)
vitafit1985
4 maja 2014, 16:50Do obcasów trzeba się przyzwyczaić:)