Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
na tarasie nie siedzi len, bo dziala caly dzien, a
teraz pije wode, bo...


wlasnie zrobilam skalpel, znow z przerwa na usypianue malego, a rano juz zaliczylismy spacer.

waga dzis rano byla laskawsza, no ale nie moge sobie pozwolic na takie odpuszczanie od mojego rytmu i obzarstwo, bo znow musze pracowac nad tym samym...a przeciez koglabym juz pracowac nad 88,5kg a nie znow 89,5.

dzis dietka ok, choc ilosciowo troszke za duzo, bo sie prawie objadlam.

sniadanie z kasza jaglana, obiad to kotlety z fasoli i kasza jeczmienna z pesto, podwieczorek bedzie jogurt a na kolacje chyba grilowany kurczak.

moj cristian wrocil i juz sie nie mozemy dogadac, bo ja chce tak a on inaczej...no nic trzeba sie ponownie nauczyc jak razem zyc

Tutaj nie robia swiecenia pokarmow, szkoda, bo juz chcialammpiec koszyczek. A w niedziele idziemy razem z cristiana bratem do ich znajomych, na grila, bo bogaci, co maja i basen i ogrod i duzy dom. Szczerze to mi sie to nie podoba, bo ja z nimi nie mam nic wspolnego i jeszcze mamy sie dzielic zakupami, kiedy ja i tak nie mam zamiaru sie objadac...ani pic alkoholu.

w domku sobie i tak przygotuje jajeczka na twardo:) i troszke majonezu tez dodam, w rozsadnych ilisciach.

ot tak to u mnie.

musze sie skupic na swoich marzeniach i celach, codziennie o nich myslec i nie zapominac o nich w czasie swiat, wyjazdow, pisiedzen rodzinnych czy imprez.

nie moge sie wstydzic swoich marzen

sukienka czeka na mnie, od 2 miesiecy wisi na szafie i mowi mi, no kiedy mnie ubierzesz?

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.