Witajcie!
Ciesze sie ze tu jestem i ze wy jestescie. Dzis znow o jedzeniu :).
Najpierw wam opowiem jak to bylo na zjaeciach w szkole rodzenia przy szpitalu, w ktorym bede rodzic. Bylo ciekawie, interesujaco, polozna oprowadzila nas po sali porodow (dobrze by bylo na nia trafic podczas :) bo byla bardzo mila! a pozniej opowiada co i jak trzeba robic. Nie zalapalam wszystkiego, bo dosc szybko mowila, ale duzo rzeczy potwierdzila z tym co juz wiem :)
Moja obserwacja z tych zajec, to taka, ze we wloszech sie rodzi wiecej dzieci obcokrajowcow, niz wloskich a na zajeciach same wloszki tylko! i tylko ja jedna nie wloszka - he he.
Dwie kobiety, ktore znam, ktore niedawno urodzily, jedna nie poszla na szkole rodzenia, bo to drugie dziecko (tylko ze pierwsze rodzila 10 lat temu w Rumunii) a drugiej jak sie pytalam, to tylko machnela reka, i e tam...
Ja tam bede chodzic, bo ciekawe, bo zawsze sie czegos wiecej mozna nauczyc, bo darmowe, bo moze sie pozna inne kobietki i powinno byc wesolo. Zreszta, co mam w domu siedziec i prad zuzywac ;)
A co do jedzenia to juz wstawiam fotki:
buleczka z twarozkiem, ogorkeim, rzezucha, koktlaj jogurtowy ze swiezych truskawek :) juz sa!!! a pozniej jeszcze miseczka platkow sniadaniowych z mlekiem
Na obiad
Qualcuna
11 kwietnia 2013, 15:16a nie, przypomnialo mi sie ze jakos w polowie kursu dolaczyla do nas jeszcze inna nie-Wloszka, Murzynka ktora miala meza Italiano, wiec nie bylam jedyna. pozniej ja tez spotkalam, lezala na sali obok i urodzila na lozku, dwa razy steknela i dziecko bylo na zewnatrz, w pedzie ja pozniej z tym lozkiem i dzieckiem na porodowke wiezli. wszystkie zesmy jej zazdroscily ze taki latwy porod miala ale niestety nie bylo tak gladko bo o ile dziecko wyszlo to lozysko nie chcialo sie urodzic mimo ciagniecia, zastrzykow i musieli ja pozniej operowac, sporo krwi stracila i transfuzje jej musieli robic...
Qualcuna
11 kwietnia 2013, 15:12ja tez w pierwszej ciazy na szkole rodzenia chodzilam do szpitala i milo wspominam. tez bylam jedyna nie-Wloszka, a pozniej jak lezalam w szpitalu przed i po porodzie to jednak wiecej cudzoziemek bylo, ale i tak wiekszosc dziewczyn ze szkoly rodzenia spotkalam, te ktore mialy terminy wczesniejsze od mego rodzily po albo jakies komplikacje byly i musialy dluzej zostac, te ktore mialy rodzic po mnie urodzily przed czasem, i tak na jakies 10dziewczyn 8potem spotkalam juz z maluszkami w szpitalu ;) co prawda porady o oddychaniu i takie tam na nic mi sie nie zdaly bo bol byl tak silny ze wylaczylo mi sie myslenie, ale i tak nie zaluje ze chodzilam na te zajecia.
mikolino
11 kwietnia 2013, 15:03smacznie jesz ;-)
martaaaaaaaaaa1981
11 kwietnia 2013, 14:44pycha jedzenie! Masz rację, że chodzisz do szkoły rodzenia! Pozdr.
blakin
11 kwietnia 2013, 14:42Uważam że dobrze robisz chodząc na takie zajęcia - one mogą tylko pomóc, a na pewno nie zaszkodzą! Powodzenia:)