Witam po weekendzie,
i zaznaczam, ze nie mam sie czym chwalic :(.
Mialam napad "naglego żarcia" a może to sie nazywa kompuls, choć ja się nie znam na tych terminach... po prostu przez godzinę jadłam, ale nie wszystko, tylko same węglowodany...no bo jogurtem sie nie zapcham, choć i to miałam do wyboru...
Pozniej jeszcze udawałam, że jem dietetyczną kolację...
Z jakiego powodu?? Jak w piatek dostałam dietę, to się zdenerwowałam, że takie beznadziejne jedzenie (a co pisałam pare postów temu, że jedzenie takie super i zróznicowane??!!), bo sie okazało, że niczego takie nie mam w chacie i nie wiem kiedy pojade na zakupy! Udało się pojechać na zakupy, ale przegapiłam podwieczorek i zamias zdrowego posiłu kupiłam sobie taki chłodny napój, no niby tylko 200 kcal, ale cukrów to tam było chyba z 40g... i miałam wyrzutu sumienia... a pózniej była telewizja... i kółko zamknięte: zajadanie emocji, złe nawyki jedzenia przed telewizorem i brak kontroli nad tym co wkładam do buzi... TRZEBA SIE LECZYC!!!
Koniec z tym, koniec z oszukiwaniem siebie, mam diete to mam się jej trzymać a nie pozwalać sobie na "małe" odskoki... Dziś póki, co wszystko zgodnie z planem, oby tak do wieczora!
Dziś jeśli chodzi o diete, to zachęcam do rybki, oto pare propozycji:
Rybka: sola chyba sie nazywała, ale była smaczna i nie tłusta. Pieczona w piekarniku, bez soli! tylko z ziołami, podana z brązowym ryżem.
A tutaj orata, ryba morska, tyle o niej wiem. Smaczna i nie tłusta, nadziana cytryna, swieżą szałwia i rozmarynem, pieczona w foli, razem z pomidorkami.
Nawet widać jej zęby, smaczna była. Ot taki mój lunch, który mnie fajnie zapełnia!
A tu propozycja dla makaroniarzy :D
Makaron penne(80g), pomidorki, ogórek konserwowy, papryka grilowana(moze być swieża albo marynowana) jakis ser twardy, co znalazłam w lodówce. Taki posiłek zmieści się w granicach 400 - 450 kcal idealny na lunch!
Ah, dodam jeszcze, że udało mi się kupić suchą soję, to sobie ugotuję na kolacje, jako, że miałam w poprzednik tygodniu, ale soii nie znalazłam :)
AAAA, nowość, ćwiczyłam dziś!!! Co prawda 10 min tylko i ćwiczenia raczej mało dynamiczne, ale tak sie zmachałam, słabo mi się zrobiło, że aż sie zdziwiłam, co mi się stało. Widocznie poranne ćwiczenia przed śniadaniem nie są dla mnie, więc muszę popróbować innych godzin w ciągu dnia.
Teraz więc idę zjeść moją przekąskę aby mnie pózniej nie złapał głód, a na kolacje będzie sałatka z białkiem jaja i szynką, dobra jest :).
Miłego popołudnia życze Wam kochane i do dzieła!!
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
alya88
4 lipca 2011, 21:41Czy to taki dzień??? Ja też bym chodziła i jadła. A najbardziej denerwuje mnie sękacz który stoi i ładnie wygląda w kuchni. przynieśli dziś do domu :/ Przyznaje się, że też zgrzeszyłam bo zjadłam trochę słonecznika :/ Ale z resztą się powstrzymywałam ;)
vitafit1985
4 lipca 2011, 21:06Smakowicie to wszystko wygląda:)
GosiaK1980
4 lipca 2011, 20:15nie miałam nic zjeść a ręka sama sięgnęła do lodówki...ech...a ćwiczenia przed śniadaniem tez nie są dla mnie, jak już to ćwiczę wieczorem potem pod prysznic i nyny:-)no i super potem mi się śpi-chyba muszę do tego wrócić:-)
welaaa
4 lipca 2011, 18:11mniam ale ochoty narobiłas mi na rybkę:) pięknie wygląda jedzonko:)
LuiKa
4 lipca 2011, 17:31najwazniejsze to sie otrzasnac i chudnac dalej;)) Rybki pyszne sobie zajadasz mniaam;)) Buziaki;*
anilewee
4 lipca 2011, 17:30kochana proszę się brać w garść, bo nie po to Ci kaska poszła!;P to taka mała 'groźba'..;> a co do ryb, to ja właśnie coś ostatnio mniej ich jem:/