Grzecznie sie dzis melduje po 16tej. Popijam sobie wlasnie kawe z dietorem(taki slodzik, na bazie fruktozy, nazwa super :)) i grzeje stopy przy grzejniczku. Kuzwa, wkurzaja mnie te goscie, ale to nie ich wina, w koncu moga sobie przyjechac o ktorej chca. Dupa, ze tutaj w tej mojej "recepcji" to tak zimno.
Znow nie jadlam dietetycznie, mam wraznie, ze jem robie zapasy "tluszczu" na zime, bo tu zima nie taka jak w UK, tylko taka prawdziwa ma byc, wiec organizm sam pewnie to czuje. No nic, moze poproboje powalczyc z tym.
Wczoraj poczytalam sobie wpisy sprzed roku, jak to walczylam ze swoja nadwaga...jak motywowalam inne kobietki, az nie moglam uwierzyc w ten swoj optymizm i walke i checi jakie mialam. I przeciez tez tak ladnie jadlam, trzymalam sie dietki... sama dla siebie powinnam byc motywacja...
Teraz czekam, czekam na przyplyw energii, na kolejne obudzenie sie...tylko zebym jak niedzwiedz nie przespala zimy...
Lece dalej wiec, ciesze sie ze pisze codziennie, to juz mi daje troche energii. Moze z czasem wpisy beda bardziej ciekawsze i konkretne wzgl diety, ale to wszystko do doszlifowania. Krok kroczkiem i moze znow wejde na dobry tor!.
Ciao
PriVatiV
29 października 2010, 15:55i ta baba dotego jest szefową solarium! tym bardziej powinna dbac o klientow. Masakra.