Pierwszy dzień (tak po prawdzie trzeci na keto) zaliczony.
Jakby co, to ryż jest z kalafiora a pudding na bazie lnu i mleka migdałowego (bez odrobiny cukru i tym podobnych, za to z gorzką czekoladą 90% i czarnym kakao). Interwały i pobiegowe ćwiczenia zaliczone. Joga będzie na dobranoc.
Czuję się dziś trochę osłabiona. Może to adaptacja? Dobrze, że chociaż motywacja do odchudzania na swoim miejscu.