Ale chyba ogromna w tym zasługa ludzi nam "życzliwych". Przejmujemy się swoim wyglądem (pod względem wagi, siwych włosów, noszonych ubrań...). Podczas spędu rodzinnego zobaczyłam to jak na dłoni chyba tylko dlatego, że to nie ja byłam pierwszym celem (a raczej ofiarą) troski i dobrej rady. Szwagierce się trochę utyło. Serio trochę. Na tyle, że widać, ale nadwaga to chyba jeszcze nie jest. Dziewczyna nie zaklina rzeczywistości, nie robi z siebie baleronu, wymieniła garderobę i wygląda obiektywnie dobrze. Przytyła też nie sobie a muzom, a przez wdrożone leczenie. Nie nasze miejsce wnikać w coś, o czym sama nie mówi, ale jej własnym rodzicom nie przeszkodziło to w załamywaniu rąk i rzucania dobrymi i oczywistymi radami. Także jakby o tym nie wiedziała, poinformowali ją o tym, że tyyyle utyła i natychmiast ma się tym zająć, bo jej się wymknie spod kontroli. Tak to sobie cicho obserwowałam, te nawracajace teksty i ton wypowiedzi i tak się dziwiłam brakiem reakcji z jej strony. A potem do mnie dotarlo, jak ja bym się czuła i zachowała w analogicznej sytuacji. Z pewnością uruchomiłoby to chomika we łbie, który jakby wskoczył w ten kołowrotek to za szybko by się raczej nie zatrzymał.
Co o tym wszystkim myśleć już wiem. W końcu dotarło. Mam nadzieję, że każda z nas będzie umiała nabrać dystansu do takiego gadania.
Co do mnie to dowiedziałam się, że schudłam (wolałabym żeby to powiedziała mi waga, a nie dawno nie widziany członek rodziny 😂). I miałam jedną typową sytuację w rozmowie, jak powiedziałam, że rozważałam szorty na ten dzień, ale się rozmyśliłam (bo jak mam w planach dużo chodzenia ich nie zakładam - obcierające się uda) to mi weszli w słowo "że z pewnością dobrze bym wyglądała" noł koment.
Co do samego wyjazdu, no fajnie było. Jednak wolałabym spotykać się z nimi częściej, a na krócej 🤣 teraz jestem przebodźcowana i zdecydowanie muszę odpocząć.
Waga taka, jak przed wyjazdem (73,7 kg). Mogę się brać za siebie. Dzisiaj jak to po wyjeździe dużo prania i trochę sprzątania. Muszę też podjąć kilka decyzji, bo do moich zdrowotnych bolączek dołączył stomatolog (pospotykamy się trochę, heh) i laryngolog. Chciałam sprawdzić stan zapalny przyzębia, a okazało się, że coś mi radośnie rośnie w zatokach. Miałam już zaczynać szukać pracy, a teraz znowu się waham. Ale z drugiej strony, czy ja będę zdrowsza za kilka miesięcy? Czy warto odwlekać to jeszcze bardziej? No nie. Także na razie ogarniam wokół siebie. Na dniach szukam laryngologa. A w tak zwanym międzyczasie wprowadzam plan przeciwzapalny na 100%. No dobra na 95%. Z pewnością żegnam pszenicę (to nie będzie problemem). Natomiast trochę cukru gdzieś tam mi pewnie wskoczy (np. galaretki owocowe, których mam spory zapas). No i te min. pół godzony ruchu codziennego innego niż spacer, czy rotor. Ugh, dam radę!
asia.ka
26 sierpnia 2024, 21:33Przykre jest jak na spotkaniach rodzinnych tematem nr 1 przy wszystkich jest kwestia wagi (redukcji czy masy). Może już nasze pokolenie będzie bardziej świadome, że to niekulturalne wytykać komuś "Przytylas!". 🙂
kawonanit
27 sierpnia 2024, 14:31Wszystko w naszych rękach!
Janzja
26 sierpnia 2024, 18:53Te chudnięcia i grubnięcia to jest składowa tak wielkiej ilości aspektów, że naprawdę ignorancją jest czarno białe komentowanie wyglądu. Nie ma po prostu sensu :D
kawonanit
27 sierpnia 2024, 14:30To z troski przecież xD a tak to wszystko można, heh.
krolowamargot
26 sierpnia 2024, 14:43Nie wiem, czy w końcu do ludzi dotrze, jak bardzo niegrzeczne jest komentowanie (i to jeszcze publicznie) czyjegoś wyglądu, bosz. Ktoś przytył, ktoś schudł, ktoś posiwiał, a ktoś inny zreplantował włosy. Jeśli się SAMEMU do tego nie nawiąże, to zwyczajnie niegrzecznie jest temat zaczynać. Nawet, jeśli się jest rodzicem osoby.
kawonanit
27 sierpnia 2024, 14:28Pewnie nie dotrze. Takim to korci odpowiedzieć w tym samym tonie, ale tu się kłania przysłowie "nie dyskutuj z idiotą, bo cię sprowadzi do swojego poziomu i pobije doświadczeniem".
krolowamargot
28 sierpnia 2024, 09:48U mnie w rodzinie się to nie zdarza. Dlatego trochę się dziwię, że w ogóle ludzie godzą się na wysłuchiwanie takich uwag od najbliższych. To samo tyczy się idiotycznych pytań do par, kiedy dzieci. None of your business, dear auntie.
ognik1958
26 sierpnia 2024, 14:33To nie problem jak się zaliczy ciut pszenicy czy cukru ...problem jak się ma w bilansie po wsiem na plusie dzień w dzień i wagi przybywa a potem na spędach rodzinnych to wyłazi .. niestety bo..z dnia na dzień to tak nie widać czyli bez złośliwości następna uroczystość pewnie za pół roczku i warto się do tego przygotować by zabłysnąć pozytywną zmiana nie tylko zaliczonymi spektaklami ale i....redukcja wagi powodzenia
krolowamargot
26 sierpnia 2024, 14:48nie ma żadnego obowiązku "błyszczeć" spadkami wagi. Ani wzrostami. Ani w ogóle niczym. Można zabłysnąć wycieczką na Antarktydę, albo zrobieniem doktoratu, albo ukończeniem kursu divingowego. Ale wagą? Po co i dlaczego?
ognik1958
26 sierpnia 2024, 16:59Jak idziesz do lekarza nie ma obowiązku mówić o dolegliwościach zdrowotnych....można o wycieczkach.tslentsch czy...rodzinie tylko czy od tego się wyzdrowieje.....watpie
krolowamargot
27 sierpnia 2024, 14:04spotkania rodzinne nie są od wytykania ich uczestnikom wad czy zalet wyglądu, porównanie z sufitu.
ognik1958
27 sierpnia 2024, 18:03Komentarz został usunięty
krolowamargot
28 sierpnia 2024, 09:51wiesz co, temat tego wpisu dotyczy właśnie spotkań rodzinnych i komentowania wyglądu. Rozumiem, że Tobie jest wszystko jedno pod czyim i o czym wpisie dzielisz się swoimi "mądrościami" życiowymi, które to obarczone są jednym zasadniczym błędem - sprawdzają się wyłącznie w Twoim przypadku.