W tym roku, a będąc dokładnym jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem to w ostatnim jego kwartale, przenoszę się na swoje :D A w związku z tym mam tyle chceń...
Chciałoby się popracować nad nawykami. I to nie tylko tymi żarłowymi, bo te [o dziwo] są całkiem zacne. Może to zasługa tych wszystkich lat na diecie? xD
Chciałby się odkryć w końcu akceptowalną formę aktywności. A co za tym idzie regularnie ją praktykować.
Chciałoby się zacząć lepiej organizować czas. Tak żeby nie marnować go idiotycznie, jak do tej pory. Nie mylić z leczniczym lenistwem, które czasem bywa zwyczajnie konieczne.
Chciałoby się bardziej zadbać o rytuały pielęgnacyjne, bo jednak skóra niedostatecznie dopieszczona - cierpi. Nie to, że uważam tak globalnie, ale jak się ma kilka schorzeń skórnych tymczasowe odpuszczanie z bezsilności, czy też w imię "raz to nie zawsze", jest no cóż... ostatecznie rzecz ujmując - zwyczajnie niekomfortowe, a czasem nawet bolesne.
Dużo by się chciało. I nie ukrywam, że najfajniej byłoby zacząć życie w nowym miejscu z wagą w normie he he. A to już niedaleko.
Dla przypomnienia krótkie podsumowanie skutecznego odchudzania. Pierwszy raz w dekadzie! Bo przecież podejść do odchudzania miałam więcej niż mogę spamiętać, ale nic z efektami na dłużej. Aż tu przez przypadek wyszedł cud ;) Dwa lata temu w jakieś 2 miesiące schudłam na IF z 8 kg. Potem "coś" mi przeszkodziło i do diety ostatecznie nie wróciłam. Natomiast bez żadnego wysiłku ten wynik utrzymałam przez kolejny rok kiedy to dojrzałam do kolejnego podejścia do tematu. Tym razem był to Montignac, czyli dieta oparta o IG, gdzie tylko pilnowałam by nie łączyć ze sobą niektórych produktów. Efekt - ubytek 7 kg w 3 miesiące. W tamtym momencie dotarło do mnie, że z tego może być fajny sposób na sukces. Gdy byłam już nieco zmęczona nieustannym pilnowaniem michy (bo jak się odchudzałam to na miliard procent grzecznie, a taki perfekcjonizm w kuchni męczy. Przynajmniej mnie) postanowiłam, że na razie to tyle, zobaczymy jak mi wyjdzie utrzymanie tym razem. No i wyszło! Mija jakoś 5 miesiąc "normalnego" żywienia, a utrzymanie jak ta lala. Zatem planuję ostateczne podejście do odchudzania jako takiego. I tym razem to będzie Monti. Kiedy? Za jakiś tydzień. Tak sądzę :)
kasiaa.kasiaa
31 stycznia 2021, 21:22Trzymam kciuki 😉🙂
Janzja
31 stycznia 2021, 18:16Ho ho, zabieramy się za odchudzanko hę xD. Ja czekam aż tez dojrzeję by zacząć gotować - generalnie zadowolona jestem, ze od dwóch lat jak nie ściskam tyłka dietowo to waga stabilna i to też plus, a od roku nie mam fal żarciowych. No a na ruch, pielęgnację i wszystko inne nigdy nie jest za późno ani za wcześnie. Ale z pewnością przeprowadzka zrobi małe czary ;)
kawonanit
31 stycznia 2021, 20:19Trza się dobrze przygotować, a co! Zanim zacznę przejmować się wykonczeniem mieszkania, poprzejmuję się trochę odchudzaniem. Moje jestestwo nie zniesie pustki w nieprzejmowaniu się xD
Janzja
31 stycznia 2021, 21:12Haha :D Swoją drogą planowe przejmowania się mogą mieć potencjał :D
tracy261
31 stycznia 2021, 18:13Jestem ciekawa, jak Ci dalej pójdzie :) 15kg, i to utrzymane, to świetny wynik!
kawonanit
31 stycznia 2021, 20:17Dzięki :) Jestem pełna optymizmu i nastawiona na sukces ;) bardziej mnie trapi, czy ja w końcu zacznę uskuteczniać jakąkolwiek aktywność...
annaewasedlak
31 stycznia 2021, 16:39Ważne że skuteczne bez efektu jo jo. Ja robiłam zawsze błąd,że nie wychodziłam z diety.
kawonanit
31 stycznia 2021, 20:16Wydaje mi się, że po każdym razie ma się jakieś lepsze niż gorsze przyzwyczajenia i zwyczajnie bez namysłu dalej się je stosuje. Ale i sama dieta to podstawa. Po tych odchudzaniach nie robiłam, żadnych specjalnych wyjść. Żyłam sobie zwyczajnie, ale jednak lepiej. A po tych wszystkich dąbrowskich, eliminacyjnych i innych zwyczajne życie oznaczało nie tylko błyskawiczne tycie, ale i jojo.
eszaa
31 stycznia 2021, 13:44widze swiatełko w tunelu dla siebie:) zawsze co se schudne, to se przytyje, ale... teraz jestem na IF, moze da sie po nim utrzymac wage?
kawonanit
31 stycznia 2021, 14:04Da się, da. Przy okienku najbardziej pilnowałam, żeby nie wpaść w pułapkę jedzenia zbyt mało, więc zdarzało się, że mimo braku głodu wpierniczałam camemberta prosto z papierka, jak kanapkę. Nie odmawiałam też sobie piwkowych wieczorów, ale właśnie pilnowałam, żeby pierwszy posiłek zjeść odpowiednio późno.