Od takiego czasu nie przyplątało się nic nowego... [tfu, tfu, tfu!] Żadnych aft, jęczmieni, kataru, biegunek, zajadów, ani grzybicy. Czyżby się udało? Podreperowałam odporność?
Nawet czuję się mniej przeżuta i wypluta. Jestem już zwyczajnie leniwa, a nie chorobliwie nie-mająca-siły.
Dobra moja! :D
Mogłabym teraz poczynić coś spektakularnego, ale... nie chce mi się ;] Tak, ogrom mojego lenistwa bywa zaiste równie spektakularny, jak moje plany na "lepszy czas".
A na ten lepszy czas znowu będę musiała trochę poczekać. W pracy nie dość, że sezon świąteczny to jeszcze lawina zwolnień lekarskich oraz niedobitki urlopowe (nie tylko ja rypłam się podliczając wykorzystany urlop, a wybrać go trzeba, bo przecież musieliby nam za niego zapłacić XD). Także lata się po trzech stanowiskach jednocześnie, z utęsknieniem wypatrując nowego roku. I to tak najlepiej, żeby od razu rozpoczął się w okolicach marca...
Także owszem, jestem zmęczona, ale w gruncie rzeczy szczęśliwa, bo zdrowa :)
Stabilizacja też przebiega bez większych zakłóceń. Dobra moja po raz drugi! :D
I ja wiem, że jakieś porządne rozciąganko przyniosłoby mi więcej korzyści niż takie zlygnięcie i bezproduktywne odpoczywanie, ja to na prawdę wiem. No, ale tutaj wkracza moje lenistwo, które zdałoby się w końcu rozpracować...
kasiaa.kasiaa
25 listopada 2020, 18:59Czasami i lenistwo potrzebne 🙈
Janzja
24 listopada 2020, 21:10Ja tylko przestaję być leniwa wtedy jak coś się dzieje, albo coś mi jest, wtedy na panikodzilli to wszystko robię. A jak jest dobrze to bym się tylko obijała ;D. Super, że odporność dopisuje :) Mi dziąsło spuchło ;))
annna1978
24 listopada 2020, 20:37Super ze odporność wraca, a skoro w pracy tak ciężko to lenistwo usprawiedliwione😉