Ha! Jak się okazuje, poranne ćwiczenia to strzał w 10!
Jestem jeszcze zbyt nieprzytomna, żeby analizować jak bardzo mi się nie chce tego robić A jak już ćwiczę to przeklinam to jak się pocę, jak mi się zsuwają okulary - czyli wszystko to, co mnie zniechęca do aktywności. Ale skoro już się spociłam to przecież mogę dokończyć to, co sobie założyłam
Jak na razie 6 dni. Grzecznie jeden po drugim
Po pół godzinki na rowerku stacjonarnym. Lekkie obciążenie, szybkie tempo i dobra książka.
Niby co to jest - takie lajtowe pół godzinki to straszny pikuś...
Czyżby?
To jest o pół godziny więcej niż NIC!
Od poniedziałku dołączę kolejne ćwiczenia. Zastanawiam się jeszcze, czy się rozdrabniać, że każdego dnia co innego, czy też 2 dni w tygodniu zrobić po prostu długaśny trening. Chyba druga opcja bardziej mi pasuje...No zobaczę jeszcze.
Oczywiście długość pedałowania oraz obciążenie z czasem się zmieni, ale nie chcę na początku sobie dowalać i planować gruszek na wierzbie, bo... znam siebie. Te zmiany muszę być stopniowe, powolutku, coby nie rzucić wszystkiego po miesiącu, jak to się działo do tej pory.
***
A jak się czuję po tym niemalże tygodniu regularnej aktywności?
- endorfiny? Brak.
- lepsze samopoczucie w ciągu dnia? Niespecjalnie.
- satysfakcja z ogarnięcia lenia? OGROMNA
toja4
31 sierpnia 2016, 11:26Powodzenia.
Fiborka
27 sierpnia 2016, 20:59też kiedyś ćwiczyłam rano, dla mnie to był świetny początek dnia, od razu byłam rozbudzona, miałam pełno energii, teraz przy dziecku wstaje o 5 rano, ale póki co muszę się jeszcze nim zajmować, liczę że jak już zacznie siadać będę mogła obok niego coś na dywanie poćwiczyć :)
tracy261
27 sierpnia 2016, 20:11Brawo!Trzymaj tak dalej :)
angelisia69
27 sierpnia 2016, 14:29a co wymyslilas z przekaska przed? 10min cwiczen to juz o wiele wiecej niz 2h na kanapie,pamietaj ;-) super sie cwiczy na takiego pol-spiocha ;-) Pozdrawiam
kawonanit
27 sierpnia 2016, 15:04Na razie najlepiej mi wchodzi kanapka z masłem i żółtym serem ;) Odkryłam, że zdecydowanie nie służy mi jakakolwiek ilość płynu w żołądku, dlatego też eksperymenty z koktajlami przed ćwiczeniami raczej odpuszczę ;) I to chyba tyle na chwilę obecną :)
aska1277
27 sierpnia 2016, 13:25Oj wiem o czym mówisz... ja dziś rano pozwoliłam sobie na porcję ćwiczeń... i te 30 minut trwało chwilę...a pot się lał ... i gadałam sama do siebie... za co, dlaczego wylewam tyle potu ;) ale satysfakcja rewelacyjna :)
lola7777
27 sierpnia 2016, 12:45:) lepisz jak tajfun!