Jest dobrze
Wprowadziłam już niemal wszystkie produkty. Waga się trzyma na jednym poziomie! Kolejny tydzień będzie taki poukładany na tip top. Będę też trzymała się pułapu 1700 kcal. Całkiem możliwe, że waga podskoczy, ale cóż.... trzeba do końca wyjść z diety, nie ma zmiłuj!
I już wiem dlaczego tak mało osób opisuje swoje wychodzenie z diety... Bo to po prostu śmiesznie brzmi :) Tego dnia zjadłam trochę fasoli, kolejnego dodałam łyżkę oleju No, ale niech będzie, to było tak:
* weźcie pod uwagę, że to nie są całodzienne menu, wyszczególniam tylko produkty, których wcześniej nie jadłam. To, że pojawia się tylko jedna pozycja, nie znaczy, że w danym dniu zjadłam tylko to!
Dzień 1 - do "potrawki" warzywnej dodałam ciecierzycy.
Dzień 2 - cukinia z włoszczyzną z ciecierzycą przyprawiona sosem sojowym, arbuz
Dzień 3 - risotto z pieczarkami, czerwoną fasolą, banan, arbuz.
Dzień 4 - deser z kaszy jaglanej z bananem i kakao, osłodzony odrobiną miodu. Cukinia faszerowana risotto. Zupa z cukinii i soczewicy.
Dzień 5 - owsianka na wodzie z jabłkiem, faszerowana cukinia jak wcześniej, zupa z cukinii i soczewicy, makaron z groszkiem w curry,
Dzień 6 - dojadłam zupę oraz ten makaron z groszkiem, truskawki. To był dzień w podróży, więc nie było jak kombinować z dodawaniem kolejnych produktów.
Dzień 7 - dodałam tłuszcz!
I tak właściwie po tym tygodniu strączki, wcześniej niedozwolone owoce, węgle złożone oraz tłuszcz pod postacią oleju rzepakowego były na porządku dziennym. 9 dnia zjadłam ziemniaki, 10 dodałam pieczywo, 11 jajka i tuńczyka. Dnia 12 z powodu euforii z powrotu do domu skusiłam się na piwo
Wychodzenie przeszło łagodnie Bałam się, że jak poczuję nowe smaki to włączy się odkurzacz, ale nie... Fakt, mogło pomóc to, że byłam w pierniki zajęta - pomagałam rodzicom w sprzątaniu mieszkania po generalnym remoncie, więc nie miałam czasu i energii na rozmyślanie co bym tu smacznego zjadła, a jeszcze nie powinnam...
Jeszcze nie jestem pewna, czy po tym tygodniu wprowadzę przypominajki, czy dopiero po dwóch... Wyjdzie w praniu. Ale wiem już, że będą to 2 dni w tygodniu na samych warzywach i liczę na to, że waga znowu zacznie spadać
tracy261
14 czerwca 2016, 16:21Wciąż nie mogę wyjść spod wrażenia, jakie na mnie zrobiłaś przechodząc całą dietę i radząc sobie z powrotem do (zdrowej) normalności. Mam nadzieję, że Twoje problemy skórne też wkrótce odejdą w niepamięć, tak jak 10kg zbędnego balastu :) Pozdrawiam
angelisia69
14 czerwca 2016, 13:34fajnie ze najgorsze juz za toba,moze i waga nie wzrosnie ;-) nie ma co gdybac.Ogolnie zadowolona z efekltow jestes?jakas poprawa wieksza?
kawonanit
14 czerwca 2016, 13:40Kila wpisów wstecz opisywałam jak wrażenia ;) Generalnie duże rozczarowanie poza spadkiem wagi oczywiście. Co nie zmienia faktu, że się nie zraziłam :) Jestem pewna, że w przyszłym roku powtórzę post i może wtedy uda się coś podleczyć :)
angelisia69
14 czerwca 2016, 14:04wiem czytalam ale chodzilo mi o chwile obecna ;-)
kawonanit
14 czerwca 2016, 14:37Aaaa... no tak :) Wszystko się trzyma na tym samym poziomie. Najbardziej zauważalną zmianą jest wielkość mojego żołądka, ha ha :) I to jak jem - pojadłam, więc odchodzę od stołu, a nie wciskam w siebie tą 1/3 porcji, która została, bo przecież żal. Jak mi nic nie odbije i nie zacznę iść na łatwiznę to uważam, że jest bardzo duża szansa na to, że będzie to mój ostatni rok odchudzania :)
lola7777
14 czerwca 2016, 13:07Gratuluje!
kawonanit
14 czerwca 2016, 13:41Czego? ;D Że się nie rzuciłam na żarcie jak głupia? ;P
lola7777
14 czerwca 2016, 13:48wszystkiego!