Wiem, wiem... szóstego w ogóle nie skomentowałam
Ale też nie bardzo jest o czym pisać. Dieta idzie bezboleśnie, aż miło. Żadnych ciągot, ślinotoków...jest zwyczajnie dobrze
Natomiast ćwiczenia... cóż...
Na początku miesiąca podłapało mnie przeziębienie (a raczej tylko zamierzało, bo udało mi się zdusić je w zarodku), ale ćwiczenia poszły w kąt. Spacery w sumie też (byłam raptem ze 2 razy?)
I co się stało? Ano to, że na powrót przyrosłam do kanapy. Waga trzymała się na jednym poziomie (plus standardowe wahnięcia oczywiście) za to brzuch trochę spadł Niestety dzisiejsze wahnięcie wagi mnie przestraszyło i mam nadzieję, że dzięki temu wrócę do regularnej aktywności.
Nom, to tyle....
patih
18 stycznia 2016, 20:46ustal konkretne dni i godziny kiedy będziesz ćwiczyć i trzymaj sie planu
angelisia69
12 stycznia 2016, 16:47no to niech to bedzie alram dla ciebie ze warto tylek ruszyc :P
KatRina21
12 stycznia 2016, 13:24Nie, że masz nadzieje tylko wracasz:> I będzie dobrze, zobaczysz:):):)
klaudiaankakk
12 stycznia 2016, 11:55oby to trwało jak najdłużej :)
niezapominajka33
12 stycznia 2016, 11:16Super ,że dietka idzie, reszta też wróci, zaraz natychmiast ! !! :):) Mnie się ciężko ruszyć z miejsca, ciągle myślę i myślę i znajduję różniste wymówki, teraz pogoda deszczowa. Musze odkurzyć kijki i ruszyć 4 litery :)