Biorę centymetr, sprawdzam i myślę " heh.."
Staję na wadze i mówię do niej "no, jakoś mnie nie zaskoczyłaś"
I dalej robię swoje Stopniowo zwiększam ilość ćwiczeń, dodaję minutki jeżdżąc na rowerku i już wiem, że w lutym uda mi się przeprowadzić taki trening, jak sobie założyłam na początku. Nie byłoby to możliwe, gdybym po raz kolejny zabrała się do odchudzania bez planu (jak to robiłam do tej pory). Gdybym wybrała "dawną drogę" na tym etapie pewnie byłabym już strasznie zniechęcona i zirytowana, obolała po zbyt intensywnych ćwiczeniach i zapewne nieco przegłodzona....
Jak mi się to udało? Skąd ten spokój, brak pośpiechu? Czyżbym faktycznie osiągnęła "wyższy poziom świadomości"?
I ciekawe do kiedy ten spokój się utrzyma?
montignaczka
19 stycznia 2014, 20:00Kochana ziemniaki surowe kroję w plasterki, cebulę i boczek w kosteczkę i wrzucam do rozgrzanego garnka na przemian ziemniaki, boczek cebula, przyprawy i tak na zmianę kilka warstw. Do tego wrzucam kilka listków llaurowych i kilka kulek ziela angielskiego i co jakiś czas mieszam. Dusisz pod przykryciem aż ziemniaki będą miekkie :)
Wookypooky
19 stycznia 2014, 11:28W maju ub.roku zaczełam ćwiczyć bez diety. Miałam wtedy ciężki okres więc się nie ważyłam. Jakież było moje zdumienie kiedy znajomi mówili, że schudłam! Po niedowieżaniach w grudniu stanęłam na wagę i co? Waga - 1 kg w dół. Bez rewelacji. Obwodów nie mierzyłam w maju(a żałuje) ale być może jest to prawda, że mięśnie ważą więcej ? Postaw na dietę i Mel B jest świetną mentorką i nie ogranicza się tylko do ćwiczeń ale do całej diety. Pozdrawiam ;)!
lola7777
19 stycznia 2014, 11:19jak Ci sie to udalo? ...a moje wsparcie to pikus??:)