Tak dla przypomnienia - mój eksperyment polega na tymczasowym wyrzuceniu z diety "mącznych" węglowodanów. Początkowo miały to być dwa tygodnie, ale już w trakcie tego pierwszego tygodnia upewniłam się, że potrafię egzystować bez kanapek 5 razy dziennie, i pierogów (kilkunastu sztuk dziennie). Odzyskanie kontroli nad własnym jadłospisem było zadziwiająco proste :)
Plusy:
- ubyło mnie kilogram ;) jak się nie cieszyć? ;)
- przypomniałam sobie, że warzywa nadają się nie tylko na kanapkę, jako surówka do obiadu, czy też jako wkładka do zupy ;D Warzywka są super! ;) I są idealnym dodatkiem do każdego posiłku ;) Skąd mi mi się wzięło, że jak na kanapkę rzucę plasterek pomidora to ju wszystko ok? Przecież do tej samej kanapki można dorzucić kilka listków szpinaku, sałaty, czy też czegoś innego liściastego ;) Albo jeszcze lepiej - zrobić sobie małą miseczkę sałatki jako takiej i wtedy pewnie wystarczą dwie kanapki, a nie pięć ;D To takie moje prywatne odkrycie Ameryki ;) Muszę zapamiętać tak na przyszłość, żeby nie wpaść znowu w kanapkowy cug.
- moje jelitka są szczęśliwe. Czuję się znacznie lżejsza - zarówno w rzeczywistości, jak i przenośni ;D
- odkryłam, że zmiksowane zupki z soczewicą doskonale sprawdzają się jako koktajl na drugie śniadanie
- taki system jest łatwy i przyjemny o ile ma się caly dzień wolny i żadnych planów na wychodzenie z domu. Dlaczego?
Minusy:
- zaczynają się upalne dni... Nie ma co ukrywać, żadna sałatka po kilku godzinach w torebce nie zachowa swojej świeżości... Chcąc spędzi cały dzień poza domem trudno jest wymyślić jakieś jedzonko na wynos. I to właściwie jedyny, ale jakże problematyczny minus mojego eksperymentu.
Nadszedł czas na stopniowe dorzucanie węglowodanów do posiłków. Dzisiaj zamierzam zjeść trochę makaronu do obiadu, a co! ;D
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
pitroczna
14 maja 2013, 09:30ja wlasnie tez mam problem, bo od 7 do 22 czasem jestem poza domem... na szczescie mam w pracy lodowke do dyspozycji, wiec nie ma tragedi... ale kusi wlasnie ten chleb, bo wygodny.
freaksme
12 maja 2013, 00:08ja nie jem pieczywa od roku. Wszystkie przetwory mączne odstawiłam (miałam jeść raz w tygodniu, ale już nie mam takiej potrzeby). A dlaczego to piszę ? odnośnie "Chcąc spędzi cały dzień poza domem trudno jest wymyślić jakieś jedzonko na wynos" .. Dodatkowo jem posiłki zawsze o tej samej godzinie (8,11,14,17,20) i uwierz mi jestem zawsze w stanie wymyślić coś "na wynos" wystarczy tylko chcieć
obwarzanka
11 maja 2013, 14:28Kurcze, to prawda, że chlebek jest bardzo wygodny jeśli gdzieś wychodzimy. Też myślałam o wyrzuceniu makaronu, chleba itd. z diety, ale nie dlatego, żeby schudnąć, tylko po prostu- urozmaicić dietę. Ale doszłam do wniosku, że nie warto. Umiar wystarczy, a chleb w niczym nie przeszkadza:) Fajnie, że kilogram poszedł w dól ;)
Marta11148
11 maja 2013, 12:00Dziekuje i rowniez gratuluje ! Ja ograniczylam pieczywo do 2 sztuk dziennie i wiem, ze nizej nie dam rady ;) Jestem uzalezniona :D Warzywa jadam w ilosciach hurtowych wiec rozumiem Twoj zachwyt ;)