Moje zycie stalo sie makabrycznie nudne. Nie dzieje sie w nim nic poza ciaglym zapieprzaniem ze sie tak brzydko wyraze. W pracy nie mam czasu nawet na to zeby sie wysikac. Po powrocie do domu powinnam sie uczyc, a w rzeczywistosci sprzatam i przygotowuje sie na nastepny dzien, albo trace moj czas na przesiadywaniu tutaj. Dieta odeszla juz w zapomnienie. Nie mam na to czasu ani ochoty. Jem jednak regularnie itd itp Chcialabym zeby sie ten koszmar wreszcie skonczyl. Chcialabym sie dzisiaj polozyc do lozka i obudzic juz w Hiszpani obok C. Chcialabym zeby moja kotka nie miala wlasnie ruji i nie mialczala absolutnie bez przerwy. Musze ja wkoncu wysterylizowac, bo niby tylko 2-3 dni raz na dwa miesiace, ale zwariowac mozna. Wogole to przepraszam wszystkie ktore czytaja ten wpis za moje ponure nastawienie i kompletny brak optymizmu, ale padam na twarz, nic mi sie nie chce i na dodatek mialam kolejna nieprzyjemna rozmowe z moim. I nie wazne jak bardzo go kocham, czasami mam wrazenie, ze on kompletnie mnie nie rozumie. Tlumaczy mi, ze jakby to on sie mial gdzies przeprowadzac to by sie tym wogole nie przejmowal...jasne ja tez bym sie nie przejmowala gdybym jechala sobie sama, gdybym nie musiala jesc obiadow przy tym samym stole co 4 innych ludzi ktorych kompletnie nie potrafie zrozumiec. Czuje sie jak wyrzutek i wiem ze potrwa to wieki zanim sie naucze jezyka...a wlasciwie dwoch: hiszpanskiego i katalonskiego. Jak spotykamy sie z jego znajomymi to w zaden sposob nie probuja sie ze mna komunikowac, bo nikt nie mowi po angielsku, wiedza tez ze nie mowie po hiszpansku wiec po co sie starac. A ja przeciez nie bede sie jak idiotka do wszystkich jazyc i wprawiac w zaklopotanie...Jak sie tam przeprowadze nie znajac jezyka to nawet jak sie przeprowadzimy gdzies gdzie nikt go nie zna to on sobie znajomych znajdzie w 5 minut a ja nadal bede zdana na JEGO znajomych. I on chyba tego nie kuma. Nie wiem, nie wiem...moze przsesadzam, ale chyba latwiej jest sie znalezc w nowej rzeczywistosci jak zaczynasz sama od nowa niz jak probujesz sie wpasowac w czyjes zycie...
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
innocent88
22 stycznia 2010, 23:31słyszała swoje myśli czytając Twój wpis. Dieta- co to jest? Praca- sama wiesz. Nauka-nie potrafię się skupici mam tysiac innych spraw,zeby tego nie robić... Mnie za ponure nastawienie nie przepraszaj, bo myslalam,ze tylko ja czuje sie tak fatalnie...
sylwiax21
22 stycznia 2010, 22:57niestety tak już czasem bywa że mamy wszystkiego dość i życie wydaje się kompletnie bezsensu!!! Ale głowa do góry - będzie wszystko ok i jakoś Ci się ułoży - CZAS POKAŻE... nie ma co się stresować i nakręcać!!! :) pozdrawiam
RedTea
22 stycznia 2010, 09:40jak im powiem tak, to powiedza , ze te bole brzuch od odchudzania! ;p
Cocainegirl16
22 stycznia 2010, 07:07Bardzo mądre ostatnie zdanie... Moim zdaniem masz stuprocentową rację.. Główka do góry, będzie dobrze :* Nie poddawaj się z dietką!