Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Skoro piątek, to dzień piąty


piątka chyba nie należy do najszczęśliwszych cyfr

No to dziś nie jestem zbyt zadowolona... ten weekend (jak już wspominałam) spędzam na uczelni i siedzę tam bite 9h. Straszne. Zjadłam, co sobie przygotowałam i... było znów za mało. Tak jak mac zwykle dla mnie po prostu śmierdzi,  to dziś kusił. Żelki i chrupki przyniesione na dzisiejszy babski wieczorek przez jedną z przyjaciółek do tej chwili patrzą na mnie i krzyczą "nie pozwól mi się zmarnować!  zjedz mnie!"

Zaczyna robić się ciężko. Pokusy czają się na każdym kroku. Kalendarz adwentowy z czekoladek, giga jajko niespodzianka i mikołajki z czekolady,  a do tego ptasie mleczko (co z tego,  że nie lubię)... Wszystko to próbuje mnie złamać. Nie daje się! 

Z moich grzechów dnia dzisiejszego: 

1. Kawa latte z odrobiną cukru

2. Dodatkowa mandarynka

3. Herbata z mlekiem

4. Wino grzane z pomarańczą

5. Kasza z fasolą sprzed 2 dni zamiast kapuśniaka

6. Za mało wody 

Ech... dziś nadszedł ten dzień,  w którym ten mały diabełek podpowiada mi "rzuć to w cholerę! przecież dobrze wyglądasz!"

Chłopak też nie pomaga. Z jednej strony pomaga gotować dietetyczne posiłki i chwali za to,  że ćwiczę na siłce  i chcę coś ze sobą zrobić. Z drugiej strony każe mi przyznać sama przed sobą,  że jestem zgrabna i namawia do zjedzenia czekoladek, które mi kupił (w dodatku moje ulubione, jakżeby inaczej).

Jestem ciągle głodna, a nawet jeśli nie,  to czuje spore zapotrzebowanie na cukier. Boje się,  że długo tak nie pociągne, a to dopiero 1. tydzień - przede mną jeszcze 11... :(

Pozdrawiam smutno

  • kasiarzyna007

    kasiarzyna007

    14 grudnia 2014, 13:43

    dzięki, moje drogie za ciepłe słowa, chciałabym Wam też pisać pocieszające komentarze albo takie podnoszące na duchu i motywujące, ale na razie sama skupiam się na tym, żeby zawalczyć o siebie i przekuć w sukces mój mały kryzys, z którym się zmagam od 3 dni

  • Festuca21

    Festuca21

    13 grudnia 2014, 19:25

    Nie przejmuj się bedzie dobrze :) Musisz być tylko wytrwała w dążeniu do celu. Uda się !

  • Pszczolka000

    Pszczolka000

    13 grudnia 2014, 14:35

    Nie poddawaj się, rób sobie większe porcje, dawaj więcej warzyw, napychaj się nimi, bo mają mało kalorii, a zapychają. Co do Twojego chłopaka, to powinnaś z nim zrobić porządek. Albo mu powiedz, żeby Cię wspierał i nie kupował Ci czekoladek i namawiał do ich jedzenia, albo niech w ogóle się zamknie i nie odzywa na ten temat. Jak nie chce pomóc, to niech przynajmniej nie przeszkadza. Mój mąż akceptuje to, że jestem na diecie, ale nie pomaga mi w tym, ani też nie przeszkadza. Według niego to jest wyłącznie moja sprawa i mi się nie miesza, bo nie wie w jaki sposób mógłby mi pomóc. Słuszne podejście z jego strony i dziękuję mu, że mi nie przeszkadza ;) Przemyśl to sobie i nie poddawaj się, bo to tylko 11 tygodni, więc nie ma co się załamywać ;) Ja mam przed sobą jeszcze 21 tygodni, a 3 już mam za sobą i jakoś się trzymam ;) Buźka ;)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.