Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
o rajuśku!


Coś się dzieje niedobrego, czyżby nadchodziło jakieś choróbsko? Wczoraj po pracy ległam na 1,5 godziny na kanapie, obudziłam się jeszcze bardziej śpiąca, więc po ulożeniu córeczki do snu padłam do łóżka już o 21:30.

Wstałam dziś nieprzytomna, z bólem głowy, ściśniętym gardłem i potwornym światłowstrętem. Zasiadłam w biurze wyłączając wszystkie możliwe źródła światła wokół mnie, maksymalnie przyciemniłam monitor, a i tak każdy promyk światła wzbudza w moich oczach ból i kłucie w mózgu... Ehhh potworność!

Udało mi się rano przygotować jedynie parę rzeczy do jedzonka do pracy: 2 jajka, jogurt activia ze śliwką, muesli z owocami i kilka plasterków polędwicy sopockiej. Na obiad zaplanowałam kurczaka (bez skóry) z fasolką szparagową ugotowaną na parze. O kolacji postaram się zapomnieć :)

Zobaczymy jak to będzie. Trzymam za siebie kciuki (tyle fantastycznych ciuszków leżakuje od 1,5 roku na dnie szafy... :( )

Miłego dnia i powodzenia w zmaganiach dzisiejszych.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.