Nie idzie tak jakbym chciała. W poniedziałek i środę bieganie 60 minut zaliczone, niestety ćwiczeń nie zaczęłam. Dziś mam wyjątkowo wilczy apetyt, nie radzę sobie z nim wieczorem. Dzień zaczynam grzecznie, później za długie przerwy między posiłkami i wieczorem się zaczyna. No muszę nad tym zapanować. Czuję się jak niedźwiedź który nadal tkwi w śnie zimowym.
Jutro przygotuje sobie zapas porcji szybkich porcji obiadowych, które będę miała pomrożone...mój syn trzyma się dzielnie i mocno mnie motywuje, jednak dzisiaj bitwę przegrałam, było na słodko i jeszcze ryżowe chrupaski. Jutro kupuję owoce jogurty , i soczki wyciskane one muszą zastąpić mi słodycze. Bliżej wiosny będzie łatwiej tylko zima dopiero przed nami ale już nie mogę doczekać się biegania po śniegu...
Jutro dzień biegu no i może w sobotę zmobilizuję się do skalpela...jak już zacznę i przetrwam tydzień to pójdzie z górki...już marzę o takich ramionach i udach jakie miałam latem...pora znowu do takich powrócić
motylek278
10 stycznia 2014, 06:55ejj...uważaj bo patrzę :)Nie podjadaj i nie ma leniuchowania.Nie czekamy wiosny tylko chcemy wygladać na wiosnę zjawiskowo.Prawda? Dajesz Karolinka!!!
karla1974
10 stycznia 2014, 00:55Dzięki Kobitki...nakręcę się napewno...daję Wam i Sobie słowo:)
Milciaaa3
10 stycznia 2014, 00:23Wierzymy w Ciebie:)
nowyplan
10 stycznia 2014, 00:07No staraj się wymyślać zdrowe słodkie posiłki owsianki z owocami, makaron pełnoziarnisty z chudym twarożkiem i łyżeczką cukru, pieczone jabłka z cynamonem. Na pewno dasz radę :)