Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Rower


Już go mam - piękny, wspaniały rower- ma koszyczek i całe sześć przerzutek- cieszę się jak mała dziewczynka. Od teraz mogę sobie jeździć po zakupy na rowerku a nie ciągle samochodem. Jaki to będzie plus dla kieszeni. Ale oczywiście jak na złość to ciągle pada i nie zapowiada się że będzie można dzisiaj gdzieś na nim śmignąć.

A teraz: wczoraj zjedzone 1000 kcal w tym 1 naleśnik (robiłam chłopakom no i oczywiście musiałam spróbować czy jest ok)

Moje śniadanie to najczęściej 2 kromki chleba pełnoziarnistego z 5 gr masła + sałata + wędlina (najczęściej polędwica sopocka 2 plasterki, teraz mam fazę na ser żółty jem 1 plaster ma 78 kcal)+ pomidor lub ogórek

II śniadanie : owoc- jabłko + szklanka cappucino 

lunch - tutaj jest wypas: sałata lodowa, pomidor, ogórek, szczypior + albo jajko albo 30gr kabanosów drobiowych albo 40 gr polędwicy sopockiej albo 70 gr łososia wędzonego+ odrobina kremu balsamicznego - pychotka

obiad: 50 gr kaszy gryczanej albo 50 gr makaronu pełnoziarnistego + 100 gr piersi z kurczaka lub indyka+ 150 gr pieczarek lub fasoli szparagowej lub buraczków gotowanych+ 5 gr oliwy

Tak na razie wyglądają moje posiłki myślę, że w razie głodu włączę jeszcze jogurt naturalny wieczorem, ale jak do tej pory nie miałam czasu go zjeść - zbyt późno wracałam do domu i nie chciałam objadać się przed snem.

Dzisiejszy dzień myślę, że również zakończę na 1000 kcal (przynajmniej będę się starać), niestety wyzwaniem będzie sobota - małżonek zażyczył sobie grilla. Na szczęście piwa mojego nie zakupiłam, a normalne mi nie wchodzi i nawet go nie ruszam (+), myślę że na śniadanie zjem jogurt naturalny z owocami (mam jeszcze zamrożone wiśnie - to dosypię do smaku),  a na grilla przygotuję sam drób - pierś z kurczaka, skrzydełka, żadnej karkówki, no i oczywiście micha wielka surówki (bez majonezu) - tylko sałata lodowa, pomidory, ogórki, trochę kukurydzy (wiem jest słodka, ale chłopaki lubią) - niestety będę musiała wykorzystać sos  na bazie oliwy, bo z kremem balsamicznym chłopaki również nie ruszą. Później to już tylko owoce i jogurt. Coś źle wyszło z węglowodanami, chyba dorzucę jakąś kromkę lub wafle ryżowe pełnoziarniste.

Mam nadzieję, że nie przekroczę 1200 kcal, tak by nie było dużej różnicy między dniami, bo mój organizm już do reszty zwariuje.

Niedziela - na szczęście mały ma turniej więc część dnia spędzona poza domem i kuchnią. 

UDA MI SIĘ. Ale mam piękny rower!!!!!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.