Wiec.....
Wrocilismy z D. do przyjacielskich stosunkow... nagle mu znowu cos nieustannie potrzebne ode mnie zwlaszcza gdy pracuje z kolegami. Przylazi, nagle zachciewa mu sie mojego soku. Albo wedruje az do mnie zeby powiedziec ze przerwa sniadaniowa to juz .... szok. Naprawde ? Juz ? Czyli dokladnie jak przez ostatnie x miesiecy.... Stoi, gapi sie. Straszy klientow. Nie da poflirtowac z ladnym listonoszem. 😄
Oessu
Zrobilam ogolne obdzwanianie. Taki mam charakter. Kontaktuje sie z przyjaciolmi i obgaduje rozne punkty widzenia + pobieram wsparcie. Kiedys bylam zamknieta. Wszystkie problemy ladowaly w srodku i doprowadzily do depresji. Nauczylam sie jednak ze problem podzielony jest mniejszy a ludzie wcale nie maja nic przeciwko wysluchaniu mojej historii. Jest milion swietnych ludzi wokol, trzeba tylko sie czasem otworzyc.
Ale tak od poczatku...
Zadzwonilam do najstarszego przyjaciela. Zauwazyl ze jestem ciut smutna. Z racji wieku (ponad 70 lat ale umysl jak zyletka) uznal ze najlepszym pomyslem jest naslanie na pana z pracy dwoch masywnych ukraincow. Nawet zaproponowal za nich zaplacic. 🤔 Kuszace .
Drugi przyjaciel Viking stwierdzil (jak na typowego logistka z zawodu, a skorpiona z zodiaku), ze czas na zimna zemste. W 10 minut mial opracowany plan pod tytulem " ostatnie kuszenie D.". Wypunktowal mi serie zachowan majacych wzmoc zainteresowanie ofiary i po tym brutalne porzucenie. 😆 Kuszace 2.0 A ubaw mialam niezly rozpatrujac rozne plany zachowania.
Dyskusja i opracowywanie dzialania bylo jak z filmu o napadzie na bank. Jedyne czego nam brakowalo to rozpiski na karcie formatu A1, kominiarek i muzyczki z Mission impossible.
Trzeci przyjaciel tylko usciskal i zabral na silownie. Niby nic ale ustawil laweczke tak zebym mogla miec jak najlepszy widok na najpiekniejszego na silowni pana Lisowatego. Poltorej godziny podziwiania bardzo poprawilo mi humor. Przysiegam ze chlop w koncu albo zmieni silownie albo sie ze mna ozeni 😂. Albo przyjdzie poczta list z zakazem zblizania sie ... kto wie.
No i cos jeszcze.
Tuz przed koncem zmiany mialam goscia. Byla zona pana D przyszla i zazadala pogadanki. Ze mna. Znamy sie z widzenia. Czasami wpada pozyczyc auto od D. Czasem przyprowadza dziecko. Pobrali sie bo rodzina kazala po wpadce i rozwiedli sie po przyjacielsku wieki temu. Zadnej dramy. Drugi maz. Mocna normalna babka...
Ok.
Musze powiedziec ze sie jednak odrobinke obsrawszy. Bo kto wie co po glowie jej chodzilo...
Usiadlysmy. Usmiechnela sie i... opowiedziala ze nie warto. Powiedziala - "ja wiem, powiedzial mi" . Potem dodala - Wygladasz na ok kobiete a on to dziecko. Ciche dni, olewka i fochy, spedzanie dni na xboxie. To cie czeka. Ze owszem w "tych" sprawach bardzo dobry. Caluje, czaruje i zaczepia. Ale w razie choroby - nie ugotuje rosolku, lekow nie kupi, wody nie poda. Na bzykanie dobry ale do zycia nie polecam. Piotrus pan i jego zabawki.
I poszla.
Przysiegam nie zartuje ani nie klamie.
Po tym siedzialam jeszcze chwile sama i smialam sie do siebie jak glupi do sera. Telenowela brazylijska.
Poszlam do domu.
Godzine pozniej dostalam wiadomosc od pana D. " A ja jeszcze w pracy jestem".
😂
Chcialoby sie odpisac.... "A kogo to obchodzi "
.... moze oddam telefon Vikingowi... niech go chlop pouwodzi czy cos. ... mi juz chyba przeszlo 😂😂😂😂