Szybki update.
Pan znowu pisal do mnie wieczorem. Zaprosil na piwo o polnocy. Zadne tam booty call. Oboje konczymy czasem zmiane po jedenastej wiec nic dziwnego. Mieszka ulice dalej .
Pomyslalam raz kozie smierc, orzezbilam pol desperadosa na odwage , wciagnelam gacie na d**upe i mysle - Ide.
Co ma byc to bedzie.
Rozmawialismy do pozna. Chyba glownie ja bablalam bzdury a on cierpliwie sluchal. W koncu zabralam sie do wyjscia. Chcial zebym zostala. Ma zapasowa sofe.
Odpowiedzialam mu ze nie tego szukam. Jesli jest samotny i szuka termoforu - to pomylil adres.
Stwierdzil ze nie o to chodzi. Ze mowi powaznie. Kazal mi wrocic. Jutro, pojutrze. Ze nie zartuje. Ze znamy sie juz troche i juz od jakiegos czasu mu chodze po glowie. Ze bedzie czekal.
Nie wiem. Nic nie wiem. To znaczy wiem ale nie wiem. Znowu jestem psychicznie obsrana. Teraz nawet bardziej niz wczesniej.
Od dawna marzy mi sie cos dobrego. Zasypianie z kims kto kradnie ci koldre i budzi chrapaniem.
Z drugiej strony dwa lata mi zabralo ogarniecie sie po ostatnim zwiazku. W koncu psychicznie stanelam na nogi, schudlam i wprowadzilam zdrowa i spokojna rutyne do swojego zycia. Czy ryzykowac spokoj w glowie dla motyli w brzuchu.
Z trzeciej strony - nie mam nic do zaoferowania. Za pozno na dzieci. Cialo juz nie jak u 20 latki. Plecy takie sobie. Majatek nie istniejacy. Jedyne co posiadam to porzadny biceps i uzaleznienie od kawy.
Musze to przemyslec.
Rozum jest mocno na nie. Ale czuje ze okolo jedenastej priorytety moga sie odrobine zmienic.
Czas na trening. Dzisiaj kardio. Umeczanie ciala robi mi dobrze na glowe. 😂