Dzisiaj dietkowo tak w 85% dobrze, a jak córcie położę spać to zabieram się za ćwiczonka.
Moja wielką słabością jest miłość do jedzenia, uwielbiam to i niestety jem emocjonalnie, traktuje je jak pocieszenie, nagrodę, sposób na odreagowanie po ciężkim dniu. Może macie sposoby jak sobie z tym poradzić? Ja jak na razie sposobu nie znalazłam ale próbuje każdego dnia w końcu musi się udać. Już mi wstyd wychodzić z domu i pokazywać się ludziom a najbardziej krępuje mnie i mi głupio jak spotykam dawno niewidzianego znajomego. No nic trzeba wziąć się w garść i do roboty bo narzekaniem nic nie zmienię.
A na koniec kilka motywacji.
jusiska
3 czerwca 2013, 22:14Dziekuje za mile slowa i sama doskonale wiem ze nie jest latwo, po raz kolejny zaczynam ta diete. Ostatnim razem schudlam 7kg w listopadzie,, szlo mi swietnie ale nie wytrzymalam. Od tego c zasu przytylam 2kg i zdecydowalam walczyc dalej. Bo kto to za mnie zrobi jak nie? Niestety walka z samym soba, z waga jest samotna walka i tylk od nas zalezy czy damy rade :) Pozdrawiam i trzymam kciuki
I.want.be.fit.
3 czerwca 2013, 19:58bardzo fajne motywacje :)
jusiska
3 czerwca 2013, 19:51Jezeli chcesz schudnac to wszystko zalezy od Ciebie. Masz dwa wyjscia albo zmieniasz tryb zycia i starasz sie schudnac - czuc sie lepiej albo marudzic jaka to jestes gruba i jesc jeszcze wiecej? Nie dziw sie tylko ze boczki rosna jeszcze wieksze a dupka sie nie miesci w jeansy. Masz wybor, mozesz cos zrobic albo nic nie rob i nie narzekaj ze jestes gruba. Proste jak 2 x 2 :) Pozdrawiam